Wiem - jestem głupcem, ale skąd miałem znaleźć siłę,
by przeciwstawić się twojej ekspresji? Byłaś ciepła, miękka i wzdychałaś pod
niebo wszystkie nadzieje, jakich żaden facet nie zrozumie, jakie każda kobieta zrozumiałaby
w pół uśmiechu, nim słowa objawią samcze zamiary.
Rzuciłaś mnie na kolana, a ja, bezbronny, podążałem za
kropelkami wstydu wciąż wyżej. Kostki, kolana, biodra, obojczyki… Zaciskałaś
wargi, ale tam, dokąd sięgały moje obietnice… byłaś już bezwstydna.
Wreszcie krzyknęłaś… obudziłem się zbyt szybko niestety…
Słońce wznosiło się ponad krzywizną ziemi, oświetlając
próżnię prześcieradła… Kołdra flirtowała z dywanem, a we mnie rósł skowyt.
Byłem sam, w objęciach trzymając wyśnione spełnienie.
Piękny sen, szkoda że tylko sen!
OdpowiedzUsuńtrudne sprawy, kiedy trzeba śnić o wzajemności.
UsuńKołdra i dywan sobie poradziły... - fajnie przemyślany/pomyślany flirt.
OdpowiedzUsuńprzedmioty mają łatwiej chyba. bo nie myślą, nie interpretują. po prostu są.
UsuńTakie sny a raczej przebudzenia po nich bywają faktycznie boleśnie samotne....
OdpowiedzUsuńsny potrafią zamęczyć człeka. aż się obudzi umęczony, jak drwal po robocie.
UsuńWitam!
OdpowiedzUsuńNiestety, sen to tylko sen. Żaden w moich nigdy się nie sprawdził. Może to i lepiej.
Zawsze pragnęłam tego co we śnie. Działy się tam niewyobrażalne rzeczy.
Jednak rzeczywistość mnie nie zaskoczy. Wiem czego mogę się spodziewać. Mam nad nim kontrolę.
Moje sny są zbyt szalone... i zawsze się urywają. Nigdy nie kończą.
Pozdrawiam!
zdecydowanie tak jest lepiej. gdyby sny miały się wydarzyć naprawdę - świat byłby już dawno niezwykle pustym miejscem. jeśli w ogóle by jeszcze był.
Usuń