Cichym krokiem biegł Orion po zimnym niebie, polując na nieświadome gwiazdozbiory i w zapamiętaniu nie zauważył, że tuż za nim sierp księżyca zimną żółcią ostrzył pazur na myśliwską głowę. Wrony w kółko i w kółko toczyły spory, charcząc nocną wilgocią, nietutejsi, choć tubylcy wymieniali śpiewnym głosem beztroskie uwagi ogrzane ogarkiem papierosa. Sąsiedzi fundują sobie dubeltowe psy, a niektórzy wyprowadzają je całymi kiściami. Naręcze smyczy wije się wtedy niby rozognione wężowisko. I sam już nie wiem, czy to przezorność w obliczu reklamy sugerującej, że w przyszłości nawet kurczak będzie warzywnym, bo o sojowych kotletach słychać od bardzo dawna. Może taki pies z wolnego wybiegu okaże się ostatnią opcją na porcję rosołową, albo na prawdziwe pieczyste?
Podobno w Korei Pn namawiają do jedzenia łabędzi...ja jednak wole na jeziorach, a klucze gęsi na niebie:-)
OdpowiedzUsuńmięsko jest dobre.
UsuńPsy wyprowadzane całymi kiściami i na moim osiedlu widzę...
OdpowiedzUsuńA wrony ciągle są wojownicze...
sądzisz, że to hodowla na potrzeby konsumpcyjne? czy też kolekcja na sprzedaż?
UsuńMoże też być instytucja wyprowadzacza psów. Ludzie kupują psy, ale nie chce im się z nimi wychodzić, więc zatrudniają wyprowadzacza. I taki człowiek czasami ma całe naręcze psów na spacerze.
OdpowiedzUsuńPytanie: po co komu pies jeśli nie ma chęci z nim spacerować? Może twoja opcja jednak ma rację bytu?
też mam wątpliwości, po co pies komuś, kogo boli spacer.
Usuń