Metalowe drzewa zaciekle pilnują krawężników, a rdza łuszczy się z nich nie zakłócając ciszy, należnej światu nocą. Gdzieś, poza wzrokiem rozkrzyczał się kos czarniejszy od nocy, rzucając chybotliwy, ulotny cień na stygnącą kałużę. Kot przyczajony przed sobie tylko znaną mysią dziurą tkwił w dojrzałym bezruchu, nie przejmując się temperaturą, od jakiej liście winorośli pokraśniały. Horyzont zdarty sygnałem karetki i światłem upiornie niebieskim, grobowym niemal, zawodzącym, kłującym bezradność wzroku. Dozorca beztrosko zostawił wiadro i szczotkę na środku chodnika, bo przecież nikt „normalny” nie będzie się szlajał po ciemnicy, a na złodziejski łup wiaderko nie wyglądało specjalnie okazale, by móc się pochwalić partnerce talentami kieszonkowca.
Witam!
OdpowiedzUsuńPrzed świtem wiele się może wydarzyć, czasem może to być najlepsza chwila w ciągu dnia czasem, wręcz przeciwnie. Rzadko mam okazję widzieć świat przed brzaskiem, mimo wszystko każda chwila nawet ta najciemniejsza budzi gdzieś w środku pierwsze promienie radości ^^
Pozdrawiam!
a ile ładnych (bądź nie) domysłów snuć można, co kryje się za ciemnością...
Usuń