Noc spłonęła w bladoróżowym
świcie, a popiół spadł na trawniki, które posiwiały błyskawicznie. Nawet najlichsza
trawka wystroiła się w kolię brylantów, w srebro lśniące, oświetlone zachwytem reflektorów samochodów spieszących dokądkolwiek. Na przystankach dziewczęta spinają nogi w
iksy, albo tańczą na paluszkach do wtóru tego, co im w duszach gra, ale to
znak, że zimno dopadło nawet zuchwałe, nastoletnie pozory romantycznego ciepła. Krótkowłosa brunetka w szczerozłotej
kiecce rozglądała się dość bezradnie, chociaż wybór miała mizerny – wsiąść,
albo nie, gdy wybór ograniczony do konieczności stawiał wyzwanie wyobraźni –
czekała na kogoś i wcale nie chciała wsiadać? A może za „kółkiem” siedzieć miał
właśnie ON? Gdy zrezygnowana wsiadła, pobudziła kłębuszki nerwowe do kolejnego
wysiłku – mimo wszystko wsiadła? Poddała się? W tramwaju szczebioczące po
rosyjsku nastolatki zakłócają skupienie wspólników podróży skoncentrowanych na własnych,
liczonych w pojedynczych calach cyfrowych światach. Resztki mgły kłębią się,
unikając kąpieli pośród drzew schnących beznamiętnie, pośród śpiącego
blokowiska, cichszego niż labirynty Minotaura. Pod maskami kłębią się myśli czarne i te ledwie różowe. Słońce wreszcie zauważyło ziemię, choć przygląda się z zimnym wyrachowaniem. Niech i tak będzie - zobaczymy, co będzie dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz