poniedziałek, 11 października 2021

I znów.

 

Noc spłonęła w bladoróżowym świcie, a popiół spadł na trawniki, które posiwiały błyskawicznie. Nawet najlichsza trawka wystroiła się w kolię brylantów, w srebro lśniące, oświetlone zachwytem reflektorów samochodów spieszących dokądkolwiek. Na przystankach dziewczęta spinają nogi w iksy, albo tańczą na paluszkach do wtóru tego, co im w duszach gra, ale to znak, że zimno dopadło nawet zuchwałe, nastoletnie pozory romantycznego ciepła. Krótkowłosa brunetka w szczerozłotej kiecce rozglądała się dość bezradnie, chociaż wybór miała mizerny – wsiąść, albo nie, gdy wybór ograniczony do konieczności stawiał wyzwanie wyobraźni – czekała na kogoś i wcale nie chciała wsiadać? A może za „kółkiem” siedzieć miał właśnie ON? Gdy zrezygnowana wsiadła, pobudziła kłębuszki nerwowe do kolejnego wysiłku – mimo wszystko wsiadła? Poddała się? W tramwaju szczebioczące po rosyjsku nastolatki zakłócają skupienie wspólników podróży skoncentrowanych na własnych, liczonych w pojedynczych calach cyfrowych światach. Resztki mgły kłębią się, unikając kąpieli pośród drzew schnących beznamiętnie, pośród śpiącego blokowiska, cichszego niż labirynty Minotaura. Pod maskami kłębią się myśli czarne i te ledwie różowe. Słońce wreszcie zauważyło ziemię, choć przygląda się z zimnym wyrachowaniem. Niech i tak będzie - zobaczymy, co będzie dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz