Jąka się, ilekroć zapytać go o przyszłość. Nim
skonsultuje własne zdanie ze sztabem podwładnych, wiecznie drży w obliczu własnej
zuchwałości, z jaką płynie od lat. Może dziś ocknie się - siwy i bezpłodny.
Starszy od węgla. Niezagrożony, okupujący tron nieomylności i apodyktycznie decydujący,
jak wyglądać powinna przyszłość, od której dobrowolnie (chyba) odciął się już tak
dawno, że nawet najbardziej wytrwałe cnoty sczezły na minionych płotach, jakie ponoć
przeskoczył.
On wie, że ekspresja nie może się udać. Nigdy. Nie, za
czasów jego kadencji.
Przecież został namaszczony. Na niebosiężnym tronie siedzi,
dzieląc i rządząc ku chwale…
Własnej matce nie przyznał się – czyjej.
Świetnie napisane, bez konkretów i wskazywania palcem, a jednak wszyscy wiedzą o kogo chodzi:-)
OdpowiedzUsuńa miało być nieoczywiście.
Usuń