Stała
w oknie ubrana wyłącznie w jedwabną koszulkę, która nie tyle kryła jej ciało,
ile powodowała, że było jedną wielką pokusą. Przełknąłem ślinę raczej nerwowo i
oczami wyobraźni widziałem, jak jedno z ramiączek zsuwa się, żeby nakarmić mój
wzrok obrazem piersi. Oblizałem wargi, żeby nie pękły i nie umarły na suchoty i
patrzyłem. Pani przytulała do siebie bukiet biało-czerwonych georginii i chyba
coś do nich szeptała. Patrzyłem już całkiem bezwstydnie na ten taniec, jakby
był dla mnie.
Kiedy
mnie zauważyła speszyłem się, jak zdecydowana większość facetów przyłapanych na
pożeraniu kobiecej urody i myślach tak odważnych, że mało kto je wysłowi. A ona
kiwnęła mi głową i niech będzie, że to mrzonka, ale palcem dyskretnie zachęciła
mnie, żebym się wspiął do niej. Wbiegłem po schodach, żeby się nie rozmyśliła.
Uchylone drzwi były bardziej niż wyraźną wskazówką, gdzie mam szukać obrazu,
który uwiódł mnie na ulicy i nie pozwolił odejść.
Bałem
się mówić, żeby nie zacząć się jąkać, ale zamknęła mi usta palcem wciąż
pachnącym kwiatami stojącymi już w wazonie. Na piersi sechł jeszcze deszcz
kropel wody z łodyżek, kiedy zsunęła z siebie jedwab, pozwalając, by przytulił
się do jej stóp. Ręce mi drżały z niecierpliwości, gdy ściągałem w pośpiechu
ubranie. Kiedy zasłoniła mi oczy opaską jęknąłem z powodu straty. Pozbawiła
mnie widoku, jednak jej palec znów na moje usta położony sugerował
rekompensatę, jakiej nie byłem w stanie przewidzieć.
Poprowadziła
mnie w stronę łóżka i przewróciła. Gorączka we mnie rosła, jakby nie miała żadnych
granic. Chwyciła mnie za ręce i klęcząc na mnie pętała je materiałem. Czułem
zapach jej kobiecości, gdy spętała mi nogi w kostkach. Mocno zacisnęła, ale nie
skarżyłem się nawet, gdy przypięła moje więzy do ramy łóżka. Czekałem na ciąg
dalszy, jednak ona zniknęła gdzieś i moje pożądanie niespełnione, podrażnione
szukało wszystkimi zmysłami kusicielki.
Nozdrza
wypełnił ziołowy aromat, a zaraz potem poczułem ciepło mokrej gąbki zwiedzające
całe ciało. Poddałem się nieznanemu. Jej dłonie zwiedzały zakamarki ciała
potęgując to, co we mnie dyszało od dawna. Łóżko nie pozwalało na dokładność,
więc nie zdziwiłem się, gdy zaczęła gmerać przy moich więzach. Dopiero, gdy
usłyszałem szczęk metalowych bloczków zliczających oczka łańcucha poczułem się
niepewnie. Wisiałem rozpięty za ręce i nogi, niczym jeleń transportowany na
drągu w pobliże ogniska.
Gęsia
skórka niepewności okryła mnie błyskawicznie, lecz kobieta uspokajająco
obmywała mnie, jakby to był element planu, aż udało mi się rozluźnić i znaleźć
w sobie zgodę na taką ekstrawagancję. Nie wiedziałem już, czy więcej we mnie
było ciekawości, czy podniety. Schłem czując jak ostatnie krople spływają pode
mnie, gdy poczułem na nogach miękkość materiału. Kobieta z niebywałą wprawą
bandażowała mnie i nim się zorientowałem nogi miałem kompletnie unieruchomione.
Gdy
zaczęła okręcać ręce czułem się już całkiem niewyraźnie, i niepewnym głosem
usiłowałem zapytać, co się dzieje. Ledwie otworzyłem usta, jak poczułem, że
wpycha się w nie coś dużego i gładkiego. Kula na sznurku, którym można ją
przywiązać, by nie udało się jej wypluć. Pewnie czerwona jak georginie… Strach
mnie dopadł ostatecznie. Teraz, to już i kula była zbędna, bo nie byłem w
stanie wydobyć z siebie głosu, a kobieta bandażowała dalej, jakby chciała ze
mnie zrobić mumię. Żywą!
Wisiałem
wystarczająco nisko, żeby mogła swobodnie manewrować moją bezwładnością.
Usłyszałem, jak wysuwa spode mnie łóżko, żeby nie przeszkadzało i przepycha je
dalej. Byłem niemal kompletnie zabandażowany, gdy poczułem jej dłonie na intymności.
Reszta nadziei zgasła w bólu zakładanego cewnika i czymś twardym,
przedzierającym się przez zwieracz. Rzucałem się, jak rzucać się może ryba na
uwięzi, jednak nic nie wskórałem System bloczków uniemożliwiał swobodę ruchów,
a kobieta dokończyła bandażowanie.
Odsłoniła
mi twarz i popatrzyła na mnie, jakby czuła się w obowiązku wyjaśnić powody.
Wciąż była naga, a na jej ciele perliły się pojedyncze diamenty potu. Patrzyłem
przerażony w oczy skupione na mnie i pozbawiające złudzeń.
- Ślimaki
wycierają się ze śluzu w soli i trocinach. Ciebie też wyczyścimy. Na początek przewód pokarmowy, co nie potrwa długo, a później będziesz karmiony
oliwą z rozmarynem, jałowcem i majerankiem. Lubisz majeranek? Nieważne. Na
pewno polubisz.
Przemowa
trwała, gdy szykowała już pierwszą lewatywę, wsuwając pode mnie nogą miednicę.
Dowiedziałem się, że będę wisiał, aż nie zacznę pocić się ziołowo, co pozwoli
mi przejść do kolejnego… dla mnie ostatniego etapu, czyli wykrwawiania, patroszenia
i suszenia. Mój poprzednik… W detalu sprzedawał się błyskawicznie… I żadna szwarcwaldzka
szynka nie stanowiła wystarczającej konkurencji.
Zanim
mnie naszprycowała poczułem, że przeciekam i miska napełnia się odorem. Bandaż
przykrył mi twarz i tylko lejek łączył moje usta ze światem zewnętrznym.
Czyściłem się szybciej niż się spodziewałem, gdyż gospodyni nie pozwalała mi
nawet na chwilowe lenistwo. Musiał być spory popyt na dojrzewające mięso. Kiedy
poczułem w ustach majeranek podciągnęła mnie wyżej i zakołysałem się pod
sufitem. Delikatny przeciąg lizał moją bezradność i wąchał, czy wystarczająco
nasiąknąłem przed suszeniem.
Słuchałem
odgłosu bosych stóp drepczących między mną, drzwiami i oknem. Zapewne w wazonie
mieszka już inny bukiet, a kobieta zerka na mnie, czy już pora znów stanąć w
oknie…
A to mi się kojarzy z "Sekretną kolacją".
OdpowiedzUsuńnie czytałem i nie widziałem. ale Tobie często się kojarzy.
UsuńCo poradzić? Skojarzenia są bezczelne w swojej nachalności.
Usuńtym gorzej dla nich. nie lubię nachalności.
UsuńA kto lubi? Na tym właśnie polega kłopotliwość skojarzeń. A Montesa polecam, czytam i pękam ze śmiechu (choć dzieciątko twierdzi, że zaczyna się mnie bać, gdy widzi, że śmieję się nad czymś takim.
UsuńErrata: jeszcze nawias zamykający. O, tak: ")"
Usuńw takim razie zastanowię się, komu zaufać.
UsuńPrzypadkiem może to mieć sens, chi, chi.
Usuńzdam się na przypadek. zobaczymy, czym się skończy. albo nie.
UsuńMoże przeczytaj "Sekretną kolację". Albo nie, najpierw "Dziewczynę w walizce", bo przy niej się zachwyciłam, a dziecko zaczęło mnie podejrzewać o psychopatologię.
Usuńto jakieś horrory, czy kryminały?
UsuńMhm. Chyba kryminały. Lub coś koło dreszczowca. Trudno powiedzieć, bo mnie "Dziewczyna" śmieszyła tak, że kwiczałam od początku do końca.
Usuńpo tytule zdawało mi się, że to coś w tym stylu.
UsuńZdecydowana większość facetów się peszy "przyłapanych na pożeraniu kobiecej urody" a to ciekawe...
OdpowiedzUsuńa nie jest tak?
UsuńI znów wątek jakiegoś okrutnego kryminału. Lubię Twoje pomysły.
OdpowiedzUsuńsuszone mięso jest znane ludzkości od dawna. tylko mało kto wspomina, w jaki sposób proces się zaczyna i każdy widzi już tylko plasterki na kanapkach.
UsuńWyobraźnia autora - rzecz ważna.
OdpowiedzUsuńPrzeplatanie stanów istnienia - może burzyć dotychczasowy porządek.
Jako czytelniczka, zastanawiam się: jakie granice są "przypisane"
erotyce i co potem zostaje (?)
(Wynaturzony obraz praktyk szpitalnych nie należy do uroczych - hm...)
nie odpowiem, bo nie wiem. staram się mijać wszystkie niepostrzeżenie (dla mnie). więc tylko czytający może określić, czy jakieś się pojawiły. zabójcza miłość? natura zna takie przypadki.
UsuńWitaj, Oko.
OdpowiedzUsuńŻe tak sobie powtórzę za St. J. Lecem:
"Ludożerca nie gardzi człowiekiem."
Pozdrawiam:)
dwuznaczne... i jadowite.
UsuńMatko przenajświętsza - ależ masz wyobraźnię - nieźle się uśmiałam z tej szyneczki. Pewnie powinnam napisać w komentarzu jakieś mądre słowa - nie potrafię. Jak jest przesłanie w tym tekście jakoweś mądre, ja go nie dostrzegam. Oprócz śmiechu i niezłej satyry. Cóż. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńno pewnie, że jest - żarcie się kończy, a ludzi wciąż przybywa. coś jeść trzeba i będziemy się pożerać wzajemnie. może nawet hodować w celach konsumpcyjnych.
OdpowiedzUsuńW celach konsumpcyjnych to już się hodujemy :( niestety - transplantacja :( taki mały artykulik. Jako okrutna "ciekawostka" fenomenalnie pasująca do Twojego tekstu.
Usuńhttps://nt.interia.pl/raporty/raport-medycyna-przyszlosci/medycyna/news-nerka-za-30-tys-zl-pluca-za-milion-jak-wyglada-handel-ludzki,nId,1060289
ja byłem dosłowny do szpiku kości. nie mówiłem o serwisie i częściach zamiennych, ale o talerzu parujących kiszek.
UsuńTak też i zrozumiałam :)) ale mi się przypomniało że już farmy ludzkie są dla potrzeb innych ludzi brrr. A wszyscy w około mówią, piszą że świat jest cudowny bo kilka kwiatków kwitnie, albo oko ludzkie dostrzega piękną grę światła na nieboskłonie. A tam wieczna zmarzlina, a pod stopami gnój trawiony przez miliony robali dla kilku kwiatuszków i zboża, marchewki z wielkim apetytem zjadanej. E, szkoda gadać od drugiej strony monety. Lepiej zachwycać się kwiatuszkami, wschodami i zachodami słońca i lśnieniem lodu, czy brylantami rosy. Pozdrawiam i pięknego malowanego barwą jesieni tygodnia :)) i muzyki kojącej duszę życzę :)
Usuńwzajemnie.
UsuńO kurcze Oko, ale Ty potrafisz rozpalić zmysły... Niezłe. Robi wrażenie. Wyobraźnia na 5 z plusem
OdpowiedzUsuń