Pani z przepraszającym uśmiechem rozpychała się we
wszystkich trzech wymiarach przestrzeni i nawet nikt jej tego za złe nie miał.
Przestrzeni o poranku nie brakowało. Ptaki odsunęły się z wrodzonej ostrożności
i tylko jakiś wróbelek nie potrafił powstrzymać ciekawości i zerkał z gąszczu mirabelek.
Pani szła na wschód. W kierunku wiaduktu uciekającego łukiem z Miasta w stronę
słońca. Kobieta szła w srebrnych bucikach, jakby je dostała w prezencie od
księżyca, by teraz iść się słońcu pochwalić, a może poprosić o złote? Rzeką
dryfował na prawym boku karp śnięty, a wędkarz kontrolował wzrokiem ów dryf,
czy żyłek mu nie poplącze. Na klonach liście zmęczone latem pokryły się
brązowymi piegami, a co słabsze zaczęły się zwijać w ruloniki udając słabo
zwinięte cygara. Kominy wytrwale pokazują skąd wieje wiatr i są raczej
jednomyślne. Dzień rozgrzewa się błyskawicznie i po nocnej wilgoci ślady
znikają bezszelestnie.
Jeszcze trochę i nie będzie się tak poranek pieklił
OdpowiedzUsuńKocham jesień i będę tęsknić za odchodzącym latem💕
mi smakuje każda pora roku. i każda inaczej.
Usuń"Kobieta szła w srebrnych bucikach, jakby je dostała w prezencie od księżyca, by teraz iść się słońcu pochwalić, a może poprosić o złote?" - Wspaniałe.
OdpowiedzUsuńMi ani księżyc nie dał ani słońce dlatego często idę boso...
za to rosa liże Cię po stopach.taka pieszczota dyskretna.
UsuńJeszcze mirabelki, jeszcze lato.
OdpowiedzUsuńkażdy dostrzega czego mu brak.
Usuńniech trwa lato.
Już pachnie jesienią i mam nadzieję, że lato złagodniało.
OdpowiedzUsuńono takie nastoletnie - wszystko co robi, to do końca - z pasją i bez reszty. jak jest, to trudno go nie zauważyć.
UsuńJesień, moja ulubiona pora roku.
OdpowiedzUsuńniech służy.
Usuń