Psy nie szczekają bez
powodu. W zamkniętej, pozbawionej obcych zapachów przestrzeni szczekanie musi
oznaczać coś więcej, niż wyłącznie deklarację żywotności. A ten akurat pies
zdążył ochrypnąć i skowytał, jakby z wyciem wstrzymywał się do czasu
osiągnięcia dojrzałości przez księżyc. Trochę musi poczekać, bo księżyc ledwie zamknął
za sobą drzwi anoreksji i pił przestrzeń usiłując wyssać z niej rzadkie kalorie,
a tylko zabłąkane asteroidy dokarmiały jego niedosyt.
Dźwięk odbijał się od
zamkniętych okien bardzo skrupulatnie oklejonych folią antywłamaniową, na
wypadek, gdyby ktoś wzorem pajęczaków potrafił wspiąć się po gzymsach na siódmą
kondygnację i usiłował sforować okno w poszukiwaniu łupów, bądź tylko poziomej płaszczyzny.
Ściany dzielnie wtórowały oknom i strunobetonowe lustra powielały ów dźwięk w
nieskończoność, gdyż lustra nic więcej, jak powielać w nieskończoność nie
potrafią, gdy tylko znajdą sobie towarzystwo do pary.
Niemal widziałem, jak gasną
ostatnie krople światła ściekające z żyrandoli, jak kurz ukradkiem osiada na
kuchennych szafkach, albo tonie w niedopitym kieliszku. Przestrzeń, bezużyteczna,
w obliczu gospodarza, który nie zamierza podzielić się z nią energią oddechu,
żeby w wibracjach wiatru pchnąć falę w przyszłość. Na parapetach trzy mrące pasiflory
wspinają się do kratki wentylacyjnej, licząc, że stamtąd nadejdzie wybawienie,
jednak ziemia w doniczkach wygryziona została do szczętu z tego, co mogłoby pozwolić
roślinom wstać z kolan i dumnie powędrować ku słońcu.
Judasz w drzwiach przewraca
oczami i sam nie wie, czy śledzić wnętrze, czy skierować swój niesłabnący
apetyt na zewnątrz. Wycieraczka sklęsła, sfilcowała się niemal do konsystencji
torfu, pozwala się kopać i deptać leżąc zupełnie niedramatycznie przed
zamkniętymi drzwiami. Człowiek tak nie potrafi. Nawet, gdy jest tylko pod
wpływem mniej, lub bardziej nielegalnych substancji, to jednak samą obecnością
potrafi podnieść chwilę z niebytu i nasączyć ją zalążkiem sensacji.
Mucha z pogardliwym
lekceważeniem okrążała jakąś paterę z psującymi się właśnie jabłkami, łyżeczka
przykleiła się do wnętrza szklanki, z której ulotniła się herbata porzucając wykorzystane
kryształy cukru. Fotel rozsiadł się przed telewizorem, jednak maca nieporadnie
dywan szukając pilota, żeby włączyć jakieś niepojęte pasmo reklam, czekając na
tę jedną, która rozwiąże jego problemy egzystencjalne, albo pozwoli pogrążyć
się w marzeniach.
Noc usiłowała właśnie
wepchnąć się za szafę, choć wąsko było bardzo i niezbyt czysto, szklane drzwi
kredensu ze strachu okryły się kroplami wyschniętego potu, gdy pomyślałem, że
czas skończyć z własną niezbornością i bezruchem. Stanąłem u drzwi. Działanie,
niechby i głupie zdało mi się szczytowym osiągnięciem aby ocalić coś lub kogoś.
Albo przynajmniej psa wypuścić na spacer, żeby bieżnik w przedpokoju nie
nasiąknął amoniakiem. Wyciągnąłem rękę w stronę klamki…
Schwytała powietrze. Pies
patrzył na mnie zdumiony i podziwiał mój profil porównując go z drugim, leżącym
na podłodze. Tamten miał grymas bólu na twarzy. Ja uśmiechnąłem się przepraszająco,
jednak gdy chciałem go pogłaskać ręka wpadła mi w gęste, psie futro aż przeszła
na wylot. Smutek mnie ogarnął, że nawet tego nie potrafiłem i z roztargnienia
przeszedłem przez drzwi. Pusty komin mrocznej klatki schodowej nie orzeźwił
mnie, ale straciłem orientację gdy zapadłem się po kolana w schody. Chciałem
się podnieść, wydostać, wyprostować, a zamiast tego ciągnęła mnie nieśmiertelna
niemalże grawitacja zapraszając do sąsiadów piętro niżej na kolację.
Pies zawył w końcu, choć
księżyc nadal potrafiłby skryć się za najbardziej zabiedzoną latarnią.
Coś podobnego! Czyżby niematerialna dusza też podlegała powszechnemu prawu pana Newtona???
OdpowiedzUsuńa czemu nie?
Usuńśmierć i podatki po jednej stronie, a grawitacja i niedosyt z drugiej.
Coś takiego... Ile to się człowiek ciekawych rzeczy może dowiedzieć!
Usuńpodziel się i Ty, jak się coś ciekawego trafi.
UsuńGrozą powiało, dobrze że moje psy nie wyją i rzadko szczekają, bo zawsze wtedy przypominają mi się wszystkie historie z piekła rodem ;)
OdpowiedzUsuńpowiało, bo jesień idzie i wieją wiatry nie zawsze przychylne.
Usuń