Panie chudsze od mojego wyobrażenia uporczywego głodu dosiadały się do
mnie na chwilę, jakby liczyły, że podzielę się śniadaniem, lecz zanim nabrałem
odwagi i otworzyłem usta wysiadały znikając z horyzontu mojej codzienności.
Wspomniałem wronie dyskusje (żeby nie powiedzieć karczemną kłótnię), gdy w
trakcie porannych przelotów postanowiły rozwiązać jakieś ważkie problemy
egzystencjalne na moim podwórku i dopiero brak słońca wygnał je stąd
rozpraszając ową chmurę po Mieście. Budzik wysilał się nadaremnie i nawet on
spochmurniał. Nad rzeką korale dzikiej róży demonstrowały nowy odcień, bo od
pewnego czasu róże stroją się i wciąż w nowych odsłonach występują. Trochę mi
to przypomina zabawy z lakierem do paznokci wciąż innym i mniej oczywistym.
Niedoszły deszcz, gdy zobaczył, gdzie ma spaść po prostu zrezygnował i uciekł w
siną dal. Dosłownie. Na ulicach zostawił po sobie mizerny ślad niczym spieszący
się dokądś ślimak i tyle. Nawet samochody nie umiały znaleźć kałuż, żeby
potaplać się w nich dziecięcą rozkoszą.
Susza niedomaga, nawet dziewczę wysuszyło.
OdpowiedzUsuńBez śniadania można żyć
Bez wody się umiera
Napój kobietę chudą
rozumiem... ale wczoraj troszkę padało, wiec się nawilżyła odrobinę.
UsuńCzekamy na deszcz, nie wiem czy wszyscy i czy cały suweren ale kto tu właściwie rządzi!
OdpowiedzUsuńtego nie wiadomo - rządzi głód zapewne.
Usuń