Biały pies, niczym zając-albinos pomknął między tuje i zniknął, mimo kontrastowego względem przedświtu umaszczenia.
Mała Budda, uwikłana w problemy wirtualnego świata żuła gumę cokolwiek nerwowo. Może było to spowodowane skórzanym obuwiem w rozmiarze sugerującym, że pożyczyła je od małoletniej córki. Monitor autobusowy namawia mnie na szczepienie przeciw grypie, co wyzwala we mnie kilka pytań. Tak szybko opracowano szczepionkę? A badania kliniczne, które ciągną się latami, a produkcja i rozprowadzanie także zajmują ładny kawałek czasu. Kiedy uwzględnić te fakty, oraz to, że każdego roku grypa mutuje, łatwo odkryć, że szczepienie może być tylko na wirusa, który dawno już nie fruwa w powietrzu. A osłabiać organizm daremnie, to rodzaj samobójstwa. Więc nie – dziękuję. Nie zaszczepię się na archaiczną grypę.
Wątłe chłopię o bladziutkiej cerze otuliło twarz zwojami szalika, że tylko czubek nosa wystawał i oczyska, a na to wszystko kurtka zapięta po kres suwaka i dwa kaptury. Temperatura była dodatnia i to dwucyfrowo. Patrzyłem również na dziewczę nastoletnie, które miało tak wydatne kości policzkowe, jakby ktoś tam wszczepił połówki moreli.
Czytam i czuję się, jakbym przelotnie spojrzała na świat przez szybę w deszczowy dzień – obrazy nieostre, splątane, a jednak wyraźnie prawdziwe. Jakby rzeczywistość była w wiecznym poślizgu między absurdem a melancholią. I może właśnie w tym zawieszeniu jest jej największa szczerość.
OdpowiedzUsuńpoeta czuje to, co prozaik może najwyżej podejrzewać - zdumiewa mnie to, co dostrzegasz. i bardzo podoba się.
Usuń