W Mieście tramwaje mijają się i wiją, jak rosówki w pudełku wędkarza. W odległych od siebie miejscach zauważam napis Sto2. Bardzo stylowy. I przypominam sobie, że w innych punktach widziałem graffiti =032! – nieco mniej szykowne, ale też eleganckie.
Budowlaniec o grzywce w żółciach i zieleniach odymia czekających na tramwaj, więc ukąszenie komara nam niestraszne. Noszący doświadczenie przynajmniej sześćdziesięciu wiosen chłop oddaj esie bez reszty lekturze Gray’a w wersji papierowej. Wygląda, że pochłonęło go bez reszty, bo zewnętrze nie ma do niego dostępu.
Czasy się zmieniają. Na przystanku obserwuję kobietę-boję bez skrępowania penetrującą dłonią pośladki swojego faceta, który najwyraźniej uwielbia molestowanko w miejscu publicznym. A na czerwonym świetle przechodzą przez zatłoczone jezdnie siwe łby, nie mające już ikry, by ewentualnie uskoczyć przed zderzakami.
W parku zakwitły krokusy – chwilowo tylko żółte, jakby te były odważniejsze od fioletowych. Patrzę na nastolatki zmęczone życiem i nieodmiennie jestem zdumiony.
U nas do krokusów jeszcze trochę...
OdpowiedzUsuńPrzyklasnę Ci, iż sto2 świetnie brzmi
OdpowiedzUsuńjak 4F myśli ćmi
a w pamięci tkwi
coś co nie mdli:
minge
Zapomniałam ...
OdpowiedzUsuńa co na to wszystko leszcze?
czy się łaszą na coś jeszcze?
czy klej im nie skleił skrzeli?
-no bo jak żyć bez oskrzeli?