Ręką nienawykłą do ciężkiej roboty ścisnąłem życie. Zaskwierczało podejrzanie. Przeszłość ospale wybrzuszyła się pęcherzem poniżej dłoni i bulgotała niezbyt przyjaźnie. Podły byłem dla niej. Nieznośny. Przyszłość z lekkością wznosiła się ponad dłoń, pełna nadziei. Tyle, że pusta absurdalnie. Coś dławiło w piersiach. Chyba nie zdołam się przecisnąć przez wąskie gardło.
Gardło lubi czas. Umieranie to sztuka wyczekiwania...
OdpowiedzUsuńsztuka, jaką każdy posiadł. więc chyba łatwa.
UsuńŚwietne skojarzenie!
OdpowiedzUsuńmasz zapewne delikatniejsze dłonie... i uścisk ciut słabszy, więc się przeciśniesz niechybnie.
Usuń