środa, 7 października 2020

Reklama bezpośrednia.

             Zdawała się mieć czterdziestoletnią świadomość ciała upakowaną w siedemnastoletniej głowie. Nie tylko głowie, bo jej kształt kocio wyginający się na parapecie z widokiem oceanicznej plaży szumiącej na krawędziach roztrzaskującymi się, drobnymi łukami fal potrafił rozmruczeć tak niecne fantazje, że ciężko było powstrzymać skowyt.

 

Na stopach miała grube skarpety z brudnobiałej wełny. Najwyraźniej wystarczały jej za cały strój bo reszta ciała lizana była lubieżnym słońcem. Skóra dawała świadectwo, że niedawno przyjechała. Wciąż była trochę jaśniejsza od pożółkłego piasku na plaży, a do tego mokrego, brakowało naprawdę dużo.

 

Szyby robiły co mogły, żeby rozproszyć słońce i ubrać ją w kolory rozszczepionego światła. Po kręgosłupie tańczyły drobne refleksy i staczały się, by ze stężałych sutków skapywać na parapet. Ależ chciałem je wypić. Światło ogrzane jej piersiami miało moc smoczych łez – stwarzało mężczyznę!

 

Siedziałem w sztywnym bezruchu, zapadnięty w fotel z jakiejś egzotycznej wikliny, z bambusa, ratanu, czy palmowych liści. Siedziałem i bałem się drgnąć, żeby nie szeleścić, nie zajęczeć skargą drewna. Klęcząc na parapecie, wyglądała jak zabiedzony chart. Tańczyła ze stopami uniesionymi wyżej pośladków, a długie włosy nie pozwalały przyjrzeć się twarzy.

 

Wiedziała, że tu jestem. Wiedziała, że wzroku nie oderwę, choćby plażą wędrował święty Mikołaj wachlując się czapką z pomponem, bo upał. Fakt. Upał był za oknem i we mnie. Wentylator pod sufitem mozolił się, żeby zabełtać mi widzenie, ale ignorowałem jego wysiłek. Pieta nie stoi z takim skamieniałym zacięciem, jak ja siedziałem. Osamotniała mucha najwyraźniej czuła, że wielkim byłoby nietaktem skrzyżować trajektorię lotu z moim zapatrzeniem. Wiedziała, że tak gorących obelg nie zniosłaby jej krucha powłoka.

 

Jazz sączył się niespiesznie, dziewczyna z premedytacją, nieznośnie zasłaniała banalny pejzaż, w którym nic nie zmieniło się przez ostatnie miliard lat łukami, jakich brzeg morski mógł pozazdrościć. Pewnie nigdy nie opalała się w bikini. Piersi chowała w kieszenie stanika idąc do baru, lecz nie tu. Resztka pamięci sięgnąłem chwili, kiedy weszła, a cicha skarga zapiaszczonych zawiasów zlała się w jedno z dźwiękiem sfruwających z niej bardzo ubogo skrojonych fatałaszków.

 

Parapet miał prawie metr szerokości. Architekt musiał chyba oglądać podobną sekwencję, skoro z takim rozmachem go zaprojektował. Rama wnęki okiennej również stworzona była dla takiej chwili, a nastoletnia doskonałość przeciągała się w niej z gibkością jaguara ruszającego na łowy. Tryskałem gotowością, pożądaniem.

 

Ona? Jeżeli tryskała czymkolwiek, to obojętnością - może udawaną, ale tak perfekcyjnie, że nie byłem w stanie rozpoznać. Słońce spijało mikroskopijne krople wilgoci z jej pleców, albo prześwietlało je diamentowym blaskiem. Była zbyt piękna na tej pokój. Hotelowy, zagubiony w nieskończoności świata, nad brzegiem falującej po kres świata płaszczyzny o rozmiarach niedostępnych ludzkiemu pojęciu.

 

Mijały eony, a ona zasiedlała urodą parapet bez śladu znużenia. Wreszcie popatrzyła na mnie wzrokiem napełnionym całym tym oceanem. Zimnym błękitem pobrzękującym nieoczywista zielenią, odbiciem nieba bez kresu i tonią najgłębszą z głębokich. Poczułem się jeszcze mniejszy, gdy zeskoczyła i położyła dłonie nad biodrami. Nie wiem czy istnieje stopień wyższy od szaleństwa, ale zaistniał. Dla mnie, w tę chwilę, kiedy trójkąt wyzłoconego słońcem futerka patrzył na mój zachwyt.

 

- Masz brudne okno! – Powiedziała wkładając w usta jeden z drobnych palców – Jutro przyjdę je umyć, jeśli chcesz… Chcesz?

 

Z zapałem kiwałem głową, jakby od tego miało zależeć dalsze istnienie świata.

 

- To pa! Przygotuj się – szła już w stronę drzwi i zwinnie schylając się podniosła z podłogi skrawki materiału, które zrzuciła wchodząc – Dziesięć dolców!

10 komentarzy:

  1. Masz za swoje, tyle napięcia i zachwytu, a tu taka proza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie proza... - nie chciałem chwalić się na stronie głównej, więc tu się Tobie (jako pierwszej) pochwalę - to był tysięczny wpis tutaj.

      Usuń
    2. Gratuluję, masz niezwykły talent do gromadzenia słów.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. nie - wymyślone. do takiego obrazka
      https://www.youtube.com/watch?v=_Wt666rV1IA

      Usuń
    2. Super, niezłe pole dla wyobraźni!

      Usuń
    3. każdy pretekst jest dobry, żeby pobudzić szare komórki do działania.

      Usuń