Złotlin z japońską determinacją dawno już popełnił seppuku zrzucając złote łzy sobie pod nogi. Teraz, czochrany wiatrem otrząsa się z kropel płaczącego nieba i ponuro patrzy w przyszłość. Latarnie przedzierają się przez intymność tui – wyrośniętych, może nawet dorosłych. Nicują je na wskroś szukając duszy, lecz znajdują jedynie brylanty zawieszone na pajęczych niciach tak delikatnie, że spadają od samego patrzenia, tłuka się gdzieś tam i znikają. Niewidzialne jak kurz. Psy nabierają głębokich barw w mętnym świetle poranka, który wciąż zaspany. Wróble naradzają się nad wróblimi sprawami i najwyraźniej nie są jednomyślne, bo harmider przedziera się przez zamknięte okno. Wymyślam gasnące gwiazdy, bo tych, które rodzą się, by żyć nocą już nie ma. Umarły.
Jesiennie i smętnie.
OdpowiedzUsuńsłońce jakoś zapomniało o tych okolicach...
UsuńDopiero dziś u mnie ranek jesienny, ale mimo wszystko nie smutny...jeszcze.
OdpowiedzUsuńi niech świeci się na kolorowo.
Usuń" Latarnie przedzierają się przez intymność tui" - mistrzostwo.
OdpowiedzUsuńto prawda - nie było łatwo. tuje nastroszone i dumne...
Usuń