czwartek, 31 grudnia 2020
Dawno temu, gdzieś zbyt daleko, by sięgnąć.
Szadź nadaje
jałowcom magiczny wygląd. Księżyc pełnogęby, tłusty przygląda się w milczeniu i
spaceruje po bezkresie na niewidzialnej smyczy. Jakieś psy, poranne zakupy,
samochody pędzące tam i z powrotem, jakby zawsze szczęście było wszędzie, tylko
nie tu, gdzie się człowiek znajduje. Nie pierwszy raz dosięga mnie zdumienie na
myśl, że wiedzy, szczęścia, bogactwa, czy przygód WSZYSCY szukają za siedmioma
górami i tyloma morzami – ci, którzy mieszkają tam, oczywiście również. Jakby
nie mogli zadzwonić, wymienić się poglądami i w kończu zacząć szukać blisko
siebie, tym samym tambylcom pozwolić szukać obok ich domu. Uśmiecham się
puszczając obłoczek pary – wędkarze też tak mają – siadają na przeciwległych
brzegach i rzucają przynętę pod nogi tego, który siedzi vis-à-vis. Idę. I te
latarnie, jak spławiki zanurzone w ciemnościach zwiększają poczucie, że ktoś
coś łowi, szuka odmiany losu mimo ciemności. Może łowi mnie? Oby nie czynił
tego zza siedmiu mórz!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A może po prostu wszyscy mają tendencję do gonienia za króliczkiem, który w gruncie rzeczy nie zawsze ucieka. Piękne te Twoje rozważania wczesno-poranne. Księżyc pewnie też na nie zerkał pełna buzią w uśmiechu myśląc o własnych drobinach szczęścia rozsianych po roślinach brokatem błyszczącym.
OdpowiedzUsuńOby w nadchodzącym roku dane nam było czynić takie obserwacje jak najczęściej - tego życzę i Tobie, i ludziom wokół, i sobie.
poranki sprzyjają dziewiczym myślom. szczególnie zimą, kiedy mrok pozwala na intymność. odwaga rośnie, kiedy nikt nie widzi...
Usuńodwzajemniam życzenia - niech!