Formowałem
drzewo. Życie zmarnotrawiłem do szczętu. Drżącym wzrokiem, pomarszczonymi
dłońmi, sięgnąłem swojego dzieła. Jedno, liche drzewko. Okaleczone latami bezzasadnej
uwagi i pragnień, by stało się moim. Wcześniej brakowało odwagi, lecz teraz,
kiedy włosy straciły kolor, strumyczkiem bladoniebieskiej łzy, wyszeptałem – było
moim niewolnikiem. Katowałem je bezmyślnie, a ono po prostu chciało żyć. I było
silniejsze ode mnie, bo przetrwa z pewnością, istniejąc, kiedy ja się rozsypię nawozem
nikomu niepotrzebnej głupoty. Ciąłem gałęzie, wyginałem, ciemiężąc je drutami,
prułem korzenie, albo zaplatałem w warkocze. W tworzonej misie miała zamieszkać
woda, by wyrósł kwiat czarnego lotosu – niestety. Woda wciąż przeciekała między
zdrewniałymi, okaleczonymi tkankami. Niczym czas…
Niewolnik przetrwał agresora...
OdpowiedzUsuńchęć życia jest silniejsza od chęci posiadania - chyba.
UsuńWola życia jest silniejsza niż cokolwiek innego...
OdpowiedzUsuńsądzę, że tak właśnie życie zostało zaprogramowane - by walcyć
Usuń