Dzień kurczowo
trzyma się obręczy widnokręgu wisząc poza wzrokiem i nie chce puścić. Chmury,
wciąż domyślne i niedopowiedziane grasują po czerni bezkresu. Pośród tej
niepojętej wielkości – ja. Okruch powołany do życie mniej, lub bardziej bezmyślnie.
Idę patrząc jak trawa skrzy się pijąc zimną wodę. Zapewne nie ma migdałków, bo
angina, to kwestia chwili przy takiej diecie…
Idę. Drzewa
twardsze niż latem, mniej powabne niż wiosną, mniej strojne niż w jesiennych kreacjach.
Stoją nagie, bezwstydne i prawdziwe bardziej, niż wtedy, kiedy w sukienkach
uwodzą przechodniów. Szkielety nie obarczone makijażem. Sztylety reflektorów
tną noc na fragmenty, krzyżują ostrza z tymi, którzy podążają z przeciwka,
kalając ciągłość nocy. Uschnięte hortensje wyglądają jak czerstwe pączki nadziane
na szpikulce do grillowania; przed piekarnią, na wierzchu piramidy plastikowych
skrzynek stado wróbli z lekką dumą prezentuje pełne okruchów brzuszki śpiewając
psalmy niewidzialnemu Bogu. Kloszard uzupełnia reklamówkę, wybierając ze
śmietników puszki po napojach i gdyby znalazł pełną, pewnie uznałby to za cud,
na jaki zasługuje swoją wytrwałością.
Znów nadejdzie
dzień. Oby!
Witaj, Oko.
OdpowiedzUsuń"Wieczór różnie niszczeje po krzakach,
Cień do rowu włazi na czworakach.
Za miedzami, za ustroniem młyna
Bóg się kończy - trawa się zaczyna.
Kurz, świetlejąc, dogasa nad drogą,
I jest wszystko, choć nie ma nikogo!"
("Wieczór" - B. Leśmian)
Pozdrawiam:)
piękny wiersz. tylko Leśmian tak potrafił.
UsuńO rzeczach nie całkiem pięknych napisać pięknie, to wielka sztuka, które Ci się udaje...
OdpowiedzUsuńmoże w ten sposób łatwiej będzie znieść.
Usuńpiękny język porównań
OdpowiedzUsuńuwierający składnią jak wiersz pragnący by go kochać
za nic
i komentarz, który sam w sobie jest poezją. ładne zauważenie - bo kochać trzeba za nic właśnie!
Usuń