Nie wytrzymałem i zamiast cieszyć się zbliżającą kanikułą – przemierzam Miasto dłuższą z jego osi. To trwa, bo Miasto umiaru nie zna i puchnie, wchłaniając wioski osiadłe na krawędziach i te, które dopiero na krawędzie awansują za rok, czy pięć. Prześladuje mnie dwóch Michałów z kartonowym pudłem, wyprzedzając mnie w podróży komunikacją miejską, bo przesiadają się zgrabniej i szybciej osiągają poszczególne punkty kontrolne. Irytujący talent. Większy (bo wiadomo, że gdzie dwa Michały – jeden musi być duży, żeby drugi mógł być mały) uświadamiał Mniejszego nienachalnie, tak, żeby Małemu uśmiech nie schodził z wychudzonej twarzy. Ocaliła mnie młoda mama wpatrzona nie w dziecię, lecz w swojego towarzysza. Krótka, letnia sukienka, sugerowana panującym nam niemiłościwie klimatem, uzasadniona była mocniej, niż współczesne wyroki sądu najwyższego, lecz spod niej na świat zerkała ławica siniaczków kombinowanych z całej dostępnej palety barw, kształtów, czy lokalizacji. Osobiście pozwoliłem się zauroczyć jednym, dojrzewającym w kształcie wirującego bąka – dziecięcej zabawki, starszej od najstarszego z komputerów NASA.
Patrzyłem z podziwem na pana, który obraził się na własną
Panią, tudzież potomka, bo byli uprzejmi mieć rację, wbrew jego proroctwom i
znajomości topografii rewolucyjnych, wakacyjnych ścieżek, jakimi zmierza ku docelowym
destynacjom MPK, poświęciłem sekundkę parce, w której męskość podparta piwem z
butelki była niewątpliwa, natomiast kobiecość podparta podobnie wydawała się
wątła i krucha. Dopiero głos demonstrujący wulgarną niechęć do zewnętrza
skierował moje podejrzenia na płeć piękną, której potrafiła nadać nowy sznyt,
alternatywny wymiar trudny do osiągnięcia dla grzecznych dziewczynek. Szczęściem - wsiadła w coś zbiorowego, zabierając w społeczny trans partnera, piwo i
rubaszny śmiech. Szczęśliwie, gdyż, jako facet jestem podatny na wpływy i zauroczenie jest
kwestią okamgnienia, a mgać potrafię bezapelacyjnie - jak to oko!
Więc
tak – jutro też będę, choć niezobowiązująco.
Wszak turyści z innych miast, właśnie twoje z ciekawością przemierzają, czemuż więc nie Ty masz być turystą?
OdpowiedzUsuńi jestem. niemal codziennie.
Usuń