Mijałem
wróble, wyglądające jak puchate piłki tenisowe, chociaż najbliższy kort był tak
odległy, że jedynie niezwykle zawzięte organizmy gotowe byłyby do takich
poświęceń. Mijałem sukienki cudne, zwiewne, lżejsze niż lipcowy wiatr w południe
i zdobiące piękno jeszcze bardziej eteryczne. Mijałem siniaczki na zewnętrznych stronach ud - banalnych, licznych, nie budzących skojarzeń godnych zauważenia, bo te, na które warto patrzeć osiedlają się na łydkach, kostkach i ramionach. Wreszcie trafiam - prowadzona przez przedwojennego dżentelmena piękna pani, o łydkach znaczonych żylakami zaskakuje rozstrzelonym przekazem - 1C. Zerkam, ale nie podejrzewam jej o szkolną teraźniejszość, więc? Nieśmiało zaczepiam wzrokiem młodziutką kobietę,
która na bicepsie ma wyhaftowany przepis na życie, ale zabrakło mi śmiałości,
żeby jawnie czytać przy postronnych, a po łebkach, ukradkiem – jakoś nie wypadało. Z zachwytem i
zdumieniem patrzę na inną, która stopy ma zanurzone w truchłach różowych
chomików. Gdzie mogła w nie wdepnąć? – nie wiem, ale widzę kolejną, która dla
odmiany raczyła zgasić życie dwóch szaraków, a jej wielkie paluchy nie są nawet
zbroczone krwią niewinnych.
Niepokój
wewnętrzny skłania mnie do zastanowienia, czy idąc – idę do rynku, czy na
rynek? A spotkanie mam w rynku, czy też na nim? Przydałby się pan Miodek, który
objaśniłby wątpliwości, gestykulacją sprawiając, że zamiast czuć upokorzenie z
powodu ignorancji, poczułbym zachwyt z okazji przebywania w godziwym
towarzystwie. Mimochodem wspominam m. która mawiała, że Pan Profesor potrafi gestami pokazać KAŻDE SŁOWO, a tego nie potrafi nawet Bóg! Aż nabrałem ochoty na spacerek po rynku – bo tej językowej interpretacji akurat
jestem pewien wystarczająco żeby nie wstydzić się użycia. Może jutro? Tak
będzie! Jutro można mnie będzie tam spotkać, nim brzuchy odśpiewają pieśń
głodnych. Będziesz? Ukłonię się Tobie!
mijam rynek dwa razy dziennie, w drodze do i z pracy... może powinnam zboczyć lekko z ustalonej trasy?...
OdpowiedzUsuńteraz, to chyba nie masz powodu?
Usuńmyślałam, że może spotkam Ciebie ...
Usuńrozumiem. byłem. rozglądałem się, ale nikt nie chciał mnie znaleźć.
UsuńJak widać, rynek ma kluczowe znaczenie w życiu człowieka - mieszkam niedaleko rynku, chodzę do biblioteki na rynku, żałuję, że zepsuła się fontanna na rynku właśnie. ;-)
OdpowiedzUsuńna moim - działa na szczęście. albo działała - pójdę sprawdzić.
UsuńNa rynku stoi fontanna, ale spaceruję po rynku:-)
OdpowiedzUsuńa idę do? czy na? spotykam się z kimś w, czy na?
UsuńNo i masz!
UsuńNajlepiej - idę w kierunku rynku!
skoro idę, to kiedyś dojdę. więc?
UsuńWitam!
OdpowiedzUsuńNie będzie mnie na rynku. Nie ma rynku w mojej małej miejscowości. Mieszkam na wsi.
Rynek to kluczowe miejsce, środek, coś charakteryzującego dane miasto.
Ja mogę pójść na przystanek albo pod sklep. Tam tętni życie. Wsiowe życie. Ale nie chcę tam iść.
Pozdrawiam!
rozumiem. ławka przed sklepem GS, na której przesiadują emerytowani, wioskowi bajarze, pocący się tanim winem nie zachęca do spacerów, czy jakichkolwiek obserwacji.
UsuńLubię stare Rynki.
OdpowiedzUsuńa ja młodych ludzi.
Usuń