I naprawdę ciebie nie dziwi, że dostaliśmy od życia
tak wielkie mózgi, iż świadomie wykorzystujemy zaledwie jego krawędzie? Ogryzek
takiego mózgu byłby wystarczający, albo i on okazałby się nazbyt wielkim. Jestem
zwolennikiem idei, że wszystko jest po coś, a natura nie popełnia błędu
nadmiarowości i rozpusta umysłowa wepchnięta w ciało, które potrafi zetleć w
kilkadziesiąt ziemskich lat, to gruba przesada.
Więc nie – zakładam, że ów mózg użytkowany jest jakoś
zdecydowaniej. Może jeden obsługuje całą wioskę? Batalion husarii, czy szkolną
klasę? Patrząc na porykujących radośnie polityków można mniemać, że coś w tym
jest. Tylu chętnych, żeby wymościć sobie gniazdko cudzymi ciałami, hołubiącymi ego
gaduły wiedzącego lepiej, niż tajemniczy ONI. Te podwórkowe przepychanki,
potyczki, to konieczność fizjologiczna, podobna wymianie płynów
eksploatacyjnych.
Żeby lepiej widzieć – zamykam oczy i puszczam wodze
fantazji w noc pełną niedopowiedzeń. Może gdzieś są inne światy i ten mózg
przeżywa więcej moich życiorysów, jak potrafię sobie wyobrazić? Może jakiś inny
ja na innej Ziemi właśnie teraz dywaguje podobnie nie mogąc zasnąć albo zbudzony
moim pytaniem wstał właśnie z krzykiem trwogi, bo nie chciał się dzielić z
innymi, nawet gdyby ci inni byli nim.
Otwieram oczy, żeby nie deprymować samego siebie, bo
może któryś ja jedzie teraz samochodem, a ja rozpraszam go, niczym mucha plujka
na szybie przed wzrokiem. Nie chciałbym zabić samego siebie – trochę wstyd bo
jak się tłumaczyć? Że niby tak mi źle? Że niechcący? Aż takim tępakiem nie
jestem, a i sumienie naciągane w nieskończoność gotowe pęknąć słuchając
blagiera, co bełkotem usiłuje przyćmić fakty.
Kusi mnie ten mój mózg, tak skromnie używany. Dałbym
mu pożywkę żeby się czymś zajął,, a nie tylko rozwiązywaniem sudoku czy
tworzeniem nierealnych ciągów dalszych dla których czas nie będzie łaskawy
wcale i przed ich wcieleniem w życie – wkroczy i unicestwi rozpasane nadzieje.
Rozglądam się nieco zestresowany, bo może jakiś ja
palnie mnie w ucho za te fantastyczne bzdury, a ja się będę tłumaczył, że
przecież każdy szuka drugiej połówki i nikt nie wie, czy lepiej dobierać się
szukając podobieństw, czy różnic. Bo kiedy spotka się ideał, odzwierciedlenie
samego siebie w innym ciele, wspólne życie stanie się koszmarem nie do
zniesienia – nie warto będzie ust otwierać, bo to drugie ja będzie mówiło i
myślało to samo. Czyli cisza, nuda, apatia i lepiej nie ciągnąć wątku, bo taki
zestaw potrafi zabić wszystko. Szukanie odmieńca też zdaje się bezsensowne, bo
jak tu z takim żyć, kiedy wszystko, co onemu odpowiada, nie odpowiada nam?
Pot wystąpił mi nie tylko na czoło, aż zrozumiałem,
dlaczego co wrażliwsi popadają w depresje, alkoholizm, czy starają się odurzyć
umysł czymkolwiek, zabić toksynami nadmiar wolnych myśli, pisać wiersze głębsze
niż dno wszechświata, albo dzielić jaźń na kilka, często kompletnie nie
zrozumiałych jestestw paranoicznych schizofrenicznych, obcych tak, jak mogą być
obce światy oparte o fizykę alternatywną dla ziemskiej.
Śmierć tutaj daje swobodę któremuś innemu życiu? A
jak ono radzi sobie z nadmiarem mózgowej przestrzeni? A może wolne połacie są
przechwytywane przez kolejne osobniki? Czy też może mózg umiera cały,
zabierając w przeszłość wszystkie powiązane z nim ciała? Eskalacja śmierci we
wszystkich możliwych i wydumanych światach, to jak koniec, który nie stanie się
początkiem niczego.
Podejrzliwie patrzę na kilogramy mięsa, które z
chwilą śmierci mózgu staną się nawozem, albo padliną dla tych, którzy nie
brzydzą się jeść z podłogi. Rozrzutność! Tyle masy żeby nosić za duży mózg.
Mniejszy, można byłoby powiesić na sznurku, albo położyć na półce obok innych i
niech sobie wymieniają bodźce, impulsy, czy co tam mózgi potrafią wymieniać. Ciało
jest niecierpliwe i w miejscu usiedzieć nie potrafi, bo zaraz odciski, czy
odleżyny, nuda pierwotna, albo zakamieniała furia zrodzona z niewoli. Dziwaczne
połączenie, każące mieszkać w niecierpliwym opakowaniu myślom niespiesznym,
statecznym niemal dostojnym. Rodzącym się przez lata a i to nie do końca.
Dziwię się, że ten mój mózg ze mną wytrzymuje, bo
mnie, to chyba szlag jasny by trafił, gdyby odwrócić role. Kompletnie nie
potrafię żyć bez szwanku dla stworzenia, jakim jestem. N każdym kroku potykam
się, drę skórę, albo łamię kości. Najadam się do przesytu, albo nie pozwalam
organizmowi na sen. Nawet, kiedy wiem, że trzeba, to buńczucznie drę się, że
przecież moje, to mogę wszystko! Niechby na zatracenie!
Ty też tak masz? Jesteś tam? Hej! Ja-w-innej-fizyce?
Nie rozumiesz po naszemu? Mózg chyba poradzi sobie z werbalizacją pytania tak, żebyś
zrozumiał…
Dziwnym trafem odpowiedź dotarła do mnie. Cytuję dosłownie: "Jestem, jestem. Mam znacznie gorzej i jestem załamany. Dowiedziałem się, że co jakiś czas zamieniamy się fizykami i wkrótce nastąpi pierwszy raz... Tutaj jest tak fajnie, a tam u Ciebie ch.., du.. i ka..... ku..!
OdpowiedzUsuńkakadu? u mnie? no... nie wiem Boja, ale skoro tak twierdzisz, to się rozejrzę.
UsuńTo nie ja tak twierdzę, to Ty-w-innej-fizyce tak twierdzisz!
Usuńrozumiem - przepraszam. ale gdybyś w tej innej fizyce zawitał, to chętnie zaproszę na kieliszek czegoś zacnego.
UsuńNa pewno nie odmówię!
Usuńczekam więc, aż się nam światy splotą.
UsuńWczoraj się nie udało...
OdpowiedzUsuńCiekawy zabieg, taki mózg żyjący własnym życiem, może faktycznie te mózgi mało używane korzystają z innych czaszek?
skoro nie śpią, to chyba czymś się zajmują?
Usuń