Pani,
której figury mógłby pozazdrościć każdy pion na szachownicy była zapewne
krótkowidzem. Mrużyła oczy, ostrożnie penetrując przestrzeń wokół, choć wciąż
podłączona przez uszy do cyfrowego świata i niewidząca nic, poza komunikatami
płynącymi wprost w duszę. Dziewczę o udach opalonych bardziej, niż sierść rudo
nakrapianego psa przemawiała do psiego sumienia, a ten, rzezimieszek
niewzruszony na dziewczęce prośby realizował własne pragnienia, drepcząc w
poprzek kocich łbów. Mijam panie skrupulatnie odarte z tkanki tłuszczowej i
obdarzone hojniej, niżby chciały. Piękne, zamyślone, albo rozszczebiotane w
wirtualną przestrzeń. Na nieużytku zbieram bukiet polnych kwiatów, chwastów
piękniejszych od wszystkiego, co można podejrzeć w sterylnych akwariach
kwiaciarni. Wdycham zew Miasta – wróciłem!
Coś mi się wydaje, że szybko wróciłeś :) Zastanawiam się po co jadą na wakacje ci wszyscy zatopieni w wirtualnym świecie , ze słuchawkami na uszach, duchem nieobecni...
OdpowiedzUsuńmoże i dla nich świeci słońce.
Usuń