Młoda pani w krótkiej
spódniczce z podartym brzegiem siedziała w autobusie pilnując, by kolana nie
rozchyliły się zbyt odważnie. Ładne były, ale pewnie nie zwróciłbym na nie
większej uwagi, gdyby nie to, że na jednym z nich pojawił się siniaczek, który
przebił wszystko, co do tej pory widziałem. Pismem pisanym, chyba damskim, bo pełnym
zawijasów i ozdobników było coś, co usiłowałem rozszyfrować. Autobus natrząsał się
ze mnie i utrudniał jak mógł. Być? Tył? Byt? Nie mogłem się zdecydować, które
ze słów figuruje na tym kolanie, a kolano nie czekało, aż się zdecyduję, tylko
wysiadło. I się już nie dowiem, ale i tak uważam owego siniaczka za szczytowe
osiągnięcie, które niezwykle ciężko będzie pobić.
Pewnie coś, ktoś zanotował i się nie zmyło. Bo siniak to raczej po uderzeniu, a trudno byłoby uderzać w zawijasy.
OdpowiedzUsuńto nie był mazak. to siniaczek. może popękały jej naczynka, albo drobne żyłki?
Usuń