Wcale nie wiem, czy aby
zostać wieszczką trzeba zmieniać płeć. Może wystarczy się wyprzeć własnej? A
zresztą – machnąć ręką; w końcu wieszczki nie korzystają ze swojej kobiecości,
więc są bezpłciowe. Tak trzeba? Domniemanie, że brak seksu zwiększa możliwości
poznawcze tej drugiej, niewidzialnej strony rzeczy ma się jakoś trzymać kupy i
posiadać udokumentowane historią przykłady. Święte dziewice przepowiadały każdy
możliwy absurd i ich poświęcenie chlastało wręcz po twarzy. Jak tu wyszydzić
dziewicę? To tak, jakby kopać szczeniaczka łaszącego się do nóg. Jakim
psychopatą trzeba być, żeby tego dokonać? I jakim trzeba być facetem, żeby
wyrzec się seksu tylko po to, żeby komuś przepowiedzieć gangrenę, albo dół
finansowy w bliżej nieokreślonej przyszłości. Dobrze jest umieć mówić językiem
dyplomatycznym. Dyplomaci rzadko biorą po mordach, bo mówią tak, żeby
odpowiadać z wolnej stopy, albo dać dyla w nieoznaczoność i przenieść polemikę
na płaszczyznę pierwotnych znaczeń słów.
Zapomniałem już, czy miałem
zamiar fałszywie przepowiedzieć pryszcz na nosie pani spod ósemki, czy duże
zlecenie, które niechybnie zaginie w niezbadanych czeluściach sieciowych śmietników.
Może osiołka z waty cukrowej, który będzie drążył tunele w wielkim, pierzastym
brzuchu poduchy wypchanej przez dawno już nieżyjącą prababkę w ramach robótek ręcznych
w kółku różańcowym gdzieś na kresach nieistniejących już państw? Albo siodło
wysadzane kamieniami, żeby pośladki obedrzeć z ich miękkiego puchu i wymalować
w zmieniające się przez miesiąc agaty i jaspisy siniaków tętniących i
promieniujących bólem tak dosadnym, że uzasadniającym każde wulgarne słowo,
choćby w majestat wymierzone.
Przyjrzałem się sumieniu i
własnym niepamięciom – chyba jestem niegodziwcem, bo przecież życzenia dość nieżyczliwe,
żeby nie powiedzieć podłe. Jak śmiałem? Okazało się, że sumienie faktycznie
lekko podrdzewiało, bo nie obruszyło się zupełnie. Nawet ramionami nie
wzruszyłem, a co dopiero, żebym wzruszył samego siebie? Plunąłbym, ale to
również wymagało energii. A plunięcie przecież nie poprawi sytuacji pani spod
ósemki. I sytuacji wcale nie poprawia fakt, że drzwi do mieszkań zliczają się
do sześciu zaledwie, a dalej to strych pełen gołębiego gówna i zapomnianych przez
przedwojenną służbę prześcieradeł łaskawie schowanych w pokrowce pajęczyn.
Przynajmniej pająki znalazły w sobie odrobinę empatii i nie pozwoliły gołębiom
srać w pościel.
Pani spod nieistniejącej
ósemki musiałaby mieszkać powyżej komina, jak jakaś czarownica, która nawiedza
moje sny. Może skusiłaby się na pryszcz? Czarownicy chyba przystoi taka ozdoba.
Konwencja wymaga. Gładkolica, to może być syrena – wiadomo nie od dziś, że woda
poleruje nawet kamień i żadne ostrze zbyt długo się nie oprze jej sile. Może
warto wejść na dach i przepytać? A nuż siedzi tam, jak parchaty kocur i liże
rany po nocnych sabatach? Poszedłbym, choć strachliwym jestem medium, bo
wykombinowałem sobie, że osiągnąłem już dziewiczość zapewniającą nietykalność
cielesną, a odporność na słowa obelżywe miałem niemal od niemowlęctwa, gdyż
okolica nie skąpiła inwektyw i innych pochwał ani mnie, ani mojej hipotetycznej
matce. Nie jestem pewien, czy niewiasta mnie dorastająca miała jakikolwiek
udział w procesie prokreacji, a jeśli nawet, to jej opowieści nie nadawały się
do cytowania przed dwudziestą drugą. Ba! Tak naprawdę, to nie nadawały się o
żadnej porze, bo szanujące się słowniki nie zawierały wyjaśnień dotyczących
znaczenia połowy słów z jej wypowiedzi.
Pchać się na dach? Żeby
wieszczyć pryszcz na nosie pani spod ósemki? Nie da się tego jakoś
zracjonalizować? Może pchnąć pocztą? Esesmanem? Znaczy tym no… esemesem…?
Pchanie, to coś, z czym obecne rodzą się dzieci i nagminnie pchają się i
przepychają przez życie, do życia, z życiem i o życiu… o życi… no… pchają się w
każdym razie. Ja? Na razie przepuszczałem pchających się przodem. Nawet Ruscy w
kosmos psa wysłali, a dopiero za nim puścili Tiereszkową, żeby poszerzyć
świadomość o zachowanie się ciał na orbicie. Tatiana zachowywała się dziewiczo,
pies (wstyd powiedzieć, że suka) również. Przynajmniej tak zeznawali po powrocie - na
Łubiance. A co miały bidne zrobić? Przyznać się do spółkowania z Bogiem? W
reżimie, który wykreślił to pojęcie z oficjalnych doktryn? Już wolały zapoznać
się z żelazem inkwizycji i oddać ciało nauce w ofierze. Ich Bóg konsumował ciała
na masową skalę, ale czynił to lekceważąco i rozrzutnie. Za to rozmachu trudno
mu było odmówić. Wszystkiego było trudno odmówić i do dzisiaj niewiele się
zmieniło.
Powiem jej! Niech ma. Trzeba
wypróbować zabawkę, kiedy się ją już ma w ręku. Nie wiem co prawda, gdzie
trzyma się wieszczenie przed wywieszczeniem, ale niech będzie, że w garści, bo
ręką wskazać aż się prosi. Każda mitologia ma swoje rytuały i gesty,
wieszczenie zapewne też. Nie chce mi się studiować, więc gest powołam do życia
spontanicznie. Najwyżej wyjdzie wieloznacznie – tym lepiej dla gestu,
wieszczenia i tego pryszcza na nosie. Niemal pozazdrościłem pani spod ósemki i
mało brakowało stanąłbym naprzeciw siebie i samemu sobie wywieszczył.
Zbędna fatyga – lustro odsłoniło
nagą prawdę – pryszcz już tam był! Musiałem osiągnąć mistrzostwo świata, bo
zanim wywieszczyłem, to już świat przystąpił do realizacji. Strach na kiblu
usiąść, bo jak mi się wyobraźnia rozpędzi, to od obcych się nie opędzę i w dupę
mnie pogryzą nieznane Darwinowi okazy, na które szczepionkę wynajdą ludzie
dopiero pojutrze.
Pryszcza przepowiedzieć to wydarzenie wyższego rzędu. Wieszczenie Ci pisane, zapewne podzielisz się z nami, to ciekawy kawałek chleba, na który ludzie czekają i płacą ciężkie pieniądze, o czym zawiadamiają wróże z telewizji.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
dzięki piękne - na razie Ty wieszczysz mamonę i tym podobne sprawy, choć jeszcze nie bruneta wieczorową porą.
UsuńZa pomocą pchnięć zrobieni, to się pchają...
OdpowiedzUsuńpchają i przepychają. przekrzykują. może tak ma być?
Usuń"Przyjrzałem się sumieniu i własnym niepamięciom" - każdy powinien tak się przyjrzeć od czasu do czasu... Taka spowiedź we własnym fotelu,z kubkiem kawy i oddechem, sam na sam ze sobą.
OdpowiedzUsuńprzed samym sobą wcale nie mniejszy wstyd.
Usuń