Życie pochowało się w domach, a na niebo wylazły chmury.
Chyba wszystkie, bo tłoczą się niemożliwie. Pomyślałem, że jedna więcej, a
musiałoby pęknąć, bo jak inaczej? Chmury naradzały się i naradzały, aż
popłynęły w stronę centrum, zostawiając za sobą smugę rozmazanego, brudnego błękitu.
Tak brudnego, że niemal szarego. Nawet ptaki nie chciały śpiewać, bo im głosy
przycisnęło do ziemi. Kredą malowane obrazy drżą na zimnych puzzlach. To może
być ostatni dzień ich świetności. Szczęściem okolica płodna i dzieci nie
brakuje. Namalują nowe, jeszcze wymyślniejsze obrazy.
Wszak życie płynie...
OdpowiedzUsuńchmury też.
UsuńDobrze, że nie zostały na długo.
OdpowiedzUsuńdzień minął, a niebo wciąż ocieka.
UsuńNa moim niebie pływające chmury zadomowily się na dłużej i udzieliły się ziemi: dzisiaj pływa już wszystko
OdpowiedzUsuńwodny świat. ktoś już to wymyślił chyba. jak wszystko inne. trudno być pierwszym.
Usuń