Pies beznadziejnie
zapodziany w ramy nocy płaczliwie skarżył się na samotność. Długonogie, senne
panie pochłonął autobus spieszący na popas gdzieś daleko stąd. Zmęczone całonocną
pracą neony pulsowały nadzieją, że już za chwilę odsapną. Kroki w mroku
utopione cichną błyskawicznie – wystarczy, że tylko człowiek zwolni. Pierwsze
okna wydzierały nocy drobne prostokąty sztucznego ciepła, a o gwiazdach można
było najwyżej marzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz