Drugi
plan.
Miałem być tłem zawsze,
kiedy podglądał nas świat. Miałem być wszystkim, ledwie tylko zamknął oczy. Miałem,
lecz nigdy nie zapytałaś, czego pragnę ja.
Skala
szyta na miarę.
Beztrosko porzucałaś wszystko,
nie zniżając się do odwrócenia głowy. Za tobą konwulsyjnie dogorywał śmietnik;
ogryzki nonszalancko niedojedzonych potraw, śmieci zuchwałych przeszłości…
Gdy nosem łaskocze się pięty
Boga, trudno poświęcać resztę zmysłów na banalne, przyziemne nieszczęścia.
Hazard.
Kiedy nikt nie widział, często
grywaliśmy, a gra miała wypromować dawcę uczuć. W trakcie, śmialiśmy się niezbyt
szczerze, bo każde z nas chciało wygrać. Wygrałeś nieuczciwie, własnoręcznie
kalając orgazmem niewinność nie tylko mojej sukienki.
Bez
tabu.
Uwodziłaś mnie aromatem
dobiegającym ze skwierczącej patelniami kuchni. Oblizywałem wargi, nosem węsząc
nienazwane, gdy znienacka rzuciłaś koronkowy drobiazg, pachnący gorączką płci w
moją twarz!
- Wypij, do krzyku aż, bo
inaczej nie docenisz potrawy.
Wróżbitka.
Otworzyłaś moją dłoń i ostrożnie
wodziłaś palcami, nie nawykłymi do fizycznego znoju. Oddechem powoli zaczynałaś
doganiać Orient Expres, kiedy poczułem, jak zadrżało twoje ciało.
- Nie przyszedłeś po przepowiednię
– szepnęłaś mdlejąc – tylko po mnie!
Kuchenne aromaty uwiodły niejednego i niejedną, po to mamy zmysły...
OdpowiedzUsuńłasuchów nie brakuje.
Usuń