Patrzę na swojego awatara i coś do niego mamroczę.
Zapewne głupio. Wygląda dzisiaj tak niespójnie, jakby nikt go nie kochał, albo
prąd mniej gęsty zasilał jego megabajtowe arterie. Chciałbym mu pomóc, ale sam
nie wiem, czy warto się w nim zakochiwać, czy pozwolić mu zostać kochankiem na
jeden raz i wytrzebić natychmiast, gdy zaśnie z błogim uśmiechem na tym swoim
cyfrowym pysku. W sumie, mógłbym się z nim przespać. A nuż wyzna mi wierność do śmierci, skłoni do perwersji, przed którą wystrzegałem się od zawsze, albo
chociaż przestanie wyglądać jak ostatnie nieszczęście. Zacząłem się nawet rozbierać; wtedy
uciekł, jawnie zażenowany.
Zaryzykowałeś :-))
OdpowiedzUsuńpunkt styku między światem realnym, a wirtualnym zaiskrzył.
UsuńJednoznaczny gest wystraszył niedoszłego oblubieńca...
OdpowiedzUsuńspłoszony daleko nie ucieknie. mona go przywołać - wystarczy się zalogować.
Usuń