wtorek, 25 stycznia 2022

Rarytas.

Nie byłem daniem głównym w twoim menu. Raczej przekąską, czekadełkiem, przy którym ostrzyłaś sobie apetyt na więcej. Znacznie więcej.

 

Patrzyłaś na mnie, jakbym był przeźroczysty. Machinalnie unosząc sztućce, wbiłaś je bezbłędnie w sam środek mnie, żeby wypatroszyć. Nim krzyknąłem, podroby rozlewały się po tłustej plamie oliwy ochrzczonej dyskretnie balsamicznym octem.

 

Z niesmakiem odsunęłaś nożem jelita, płuca i nerki. Serce nadziałaś na widelczyk o dwóch zębach i patrzyłaś jak więdnie na ostrzach.

 

Potem, gdy krew ściekała po rękojeści pozwoliłaś się uwieść zaokiennej plusze, ruchliwym pośladkom kelnera wypiętym w ukłonie ku czci leciwej matrony. Bezwiednie sięgnęłaś po pieprz.

 

         - Zawsze lubiłaś pikanterię.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz