Niespełniony.
W kilku słowach zaledwie zamykam
to, co inni ubierają w tyralierę opasłego pięcioksięgu. Względnie milionem słów
otulam nicość znaczenia – daremnie, bo prawda wciąż stoi naga, a po udach
cieknie jej spazm wstydu. Mogę teraz zostać tyranem, albo ulec słabościom
ciała.
Rekrutacja.
Okopałaś się tyralierą
segregatorów pełnych reguł i wzajemnych zależności. A ja? Pragnąłem tylko się
przytulić.
Skleroza.
Klęczałem, niecierpliwie czekając
aż podejdziesz. Zdradzieckie ostrze parzyło, gdy uległą dłonią dyskretnie pieściłem
je, skryte w bieliźnie poniżej nerek. Potrafiłaś prowokować marszem tak namaszczonym,
że zanim oparłaś się na moim czole, zapomniałem, po co przyniosłem nóż.
Wiano.
Chciałem ofiarować ci mój rodowy
krajobraz, wątły widnokrąg mdlejącej przeszłości… Nawet przyszłaś, rozglądając
się pośród skromnych ram i niezbyt umiejętnie promowanych zdarzeń. Najpierw wzruszyłaś
ramionami, a potem zaklęłaś, gdy robiąc krok zaczepiłaś o płot pełen drzazg.
Nemezis.
Otwierałem dłoń, zżymając
się na treść linii papilarnych, zwiastujących los nieprzychylny. Ścierałem je
na kamieniu, parzyłem o dno patelni, ale przyszłość patrzyła na mnie z kpiącą
pogardą. Widziała daremność wysiłków, lecz pozwalała mi się łudzić, by ból
prawdy doskwierać miał jeszcze mocniej.
Ból prawdy zawsze będzie doskwierał, kiedy pod powiekami zatrzymuje niezbyt przyjazny kadr z różnych filmowych ujęć...
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
odkłaniam się z uśmiechem.
Usuń