Właśnie przypomniałem sobie, że był taki
czas, kiedy uczyłem się „myśleć zdaniami”. Zabawa prosta, polegająca na tym, żeby
mijając psa nie krzyczeć w myślach lapidarnym: „O! Pies!”, tylko ubrać widziane
w pełne zdanie i nauczyć głowę myślenia (przykładowo) w tej postaci: "Łaciaty, niczym krowa, pies, popatrzył spod oka, czy nie zamierzam kpić z niego, kiedy
unosząc karykaturalnie nogę namaścił pień smutnie nagiego klonu ciepłym złotem”.
Ćwiczyłem wytrwale, aż się okazało, że
potrafię unieść w pamięci obrazy i trzymać je na peryferiach świadomości do
chwili, kiedy wreszcie przeleję je na (wirtualny) papier. Zdarzało się, że
bywałem zaatakowany potokiem słów sprzed miesiąca, ale trzy dni, to często była
już norma. Zabawne w tym wszystkim jest to, że natychmiast po zapisaniu głowa
uwalniała się od terroru zdań, zupełnie tak, jakby wyemigrowały. I właśnie dziś
przypomniałem sobie poniedziałkowe widzenie, jakiego nie zdążyłem zapisać
nigdzie, poza głową. Brzmiało to – dość frywolne odtworzenie – tak:
Pan siedział nieopodal. W tramwaju. Wzrok
miał nieobecny, jakby zanurzony w przyszłości, co mniej dziwiło, kiedy patrzyło
się na jego twarz, starannie okrytą maseczką XXII wieku! Czarna, pełna zębatych
kół, rur łączących część nozdrzową z podbródkową, zbudowana najwyraźniej z tworzyw
przyszłości, o tak długim łańcuchu polimerów, że musiał on zakotwiczyć kraniec
nieskończoności w zatokach siedzącego. Choć jeden, ale musiał… Pan studiował
zawartość wyświetlacza, pogrążony w cyfrowych dylematach współczesności i nie
skłamałbym zanadto, gdybym powiedział, że po zmęczonej długotrwałym
użytkowaniem twarzy błąkał się nieśmiało uśmieszek politowania. Niedostatek spopielałych
włosów nadrabiał ich długością, spinając resztki gumką w koński ogonek –
wyliniały i zabiedzony. Czego jednak wymagać w tak niepewnych czasach? Mijały
mnie dziewczęta długonogie, wychudzone. W czarnych rajstopach (może
pończochach?), mijały przystanki zapowiadane komunikatem i żegnane dzwonkiem.
Pan trwał, zupełnie jak świat. Niewzruszony, milczący. Trwałem i ja, jednak nie
byłem wytrwały na tyle, żeby dogonić tę zadumę godną stuletniej zimy, a może i
epoki lodowej? Umknąłem w codzienność pełną niepokoju. Do spraw, które
wymagają, zmuszają i chcą być załatwione na chwałę nie-wiadomo-kogo.
Zapomnieć mogłem sarnie kroki i
rozkołysane biodra zabiedzonych nastolatek, obchodzących kolejne dekady
nastoletniości. Tatuaże namalowane na udzie tak wysoko, że aby odczytać pełen przekaz
musiałbym popełnić dużą niedyskrecję. Ale zapomnieć Wiecznego? W adidasach
siedział, w kurtce pełnej kolorów i logotypem firmowanej. W dżinsach, które nie
zdążyły się jeszcze przetrzeć na wzór tych, które noszą dwunastolatki. Zapomnieć
mogłem panią przeżywającą kolejną nastoletnią młodość w czerni i srebrze. Wysmaczonej,
wyrafinowanej, spatynowanej tak, że tylko skrzenie cekinów wklejonych w
pelerynę i lampas spodni mógł być bardziej dosadny. „Fashion”… „New Style”… sypało
iskrami po gabarycie czarnym, ukrytym w wielowarstwowej jakości kryjącej zmierzch
świetności wciąż grubszą warstwą makijażu. Ech! Chciałoby się wzorem Bułhakowa
napisać:
- A fizys, proszę zauważyć, miał
szyderczą…
Miał?
Piszesz wręcz genialnie, ale Twoje zestawienia słów są tak bogate, że wymagają koncentracji, aby nie zgubic się z treścia...
OdpowiedzUsuńSądzę że to kolwjne ćwiczenie....
Pobawie sie tymczasem w budowanie zwrotów jakie zaproponowałeś
Miał, koci odruch, reakcja , dezaprobat, zestaw sylab który przypomina słowo posiadał🥰
ćwicz, doskonal się. rób wszystko, na co Cię stać, żeby kiedyś stworzyć dzieło warte zapamiętania. ja wciąż wojuję z niedoskonałością
UsuńCzasem przeszkadza nadmiar słów i interpretacji. Zainteresowała mnie maska tego pana, ale powiedziałeś tyle, że już nie straczyło pola dla własnej wyobraźni.
OdpowiedzUsuńprzepraszam. ale chciałem ja mieć przed oczami nawet za kilka lat. bo była baaardzo wymyślna.
UsuńNajbardziej podziwiam twoja fotograficzna pamięć, ale podejrzewam także, że uzupełniasz zapamiętane opisy, zapisując opis widzianego...
OdpowiedzUsuńa który z piszących jest wiernym kronikarzem? każdy przekłamuje, bo nie wszystko widzi, wie i chce wiedzieć.
Usuń