piątek, 29 stycznia 2021

Dywagacje w przedświcie.

 

Noc zrzucała właśnie wylinkę. Chmury, niczym łupież, kołysały się nad okolicą, a przez liczne rozstępy zerkał łysy księżyc. Nieco zawstydzony, rumiany i pełen zachwytu. Pusto. Cicho. Na chodnikach skrzące, zamarznięte kałuże, łypiące szklanym okiem na przechodzącego nieopodal mnie. Wzdychanie nie jest złym pomysłem w taki czas. Można zachłysnąć się powietrzem nieszkodliwie. Smakuje. Zaciągam się, jak nałogowiec. Uwielbiam oddychać. Jestem uzależniony, lecz nie czuję w tym przymusu, lecz przyjemność. Powietrze nie zasiedlone tłumem smakuje wybornie. Może powinienem poważnie pomyśleć o bardziej kameralnej lokalizacji?

2 komentarze: