Prześladuje mnie ostatnimi czasy widok
trójnogich psów, ubranych w sweterki. Śnieg mokry pod nogami zachowuje się
zupełnie inaczej, niż ten zmrożony. Zaschnięte jesienią kwiaty hortensji
bieleją głowami nabitymi śniegiem, jakby były kukiełkami i w lichym wietrze
kiwają ciężkimi łbami. Miasto oślizgłe, wymykające się spod stóp. Znów rynek,
który ledwie się zaróżowił od chłodu poranka. Pustawy, cichy, zostawiony na pastwę
krasnali stężałych od spiżu. Reklamy odważnie wspinają się na elewacje
szklanych, czy kamiennych elewacji i trwają tam daremnie, pośród pustki, na
jaką bywają narażeni alpiniści wczepieni w odległą od szlaków skałę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz