Liczę płatki śniegu. Łzy kapią mi z oczu bezwstydnie.
Nie nadążam z rachunkami, nie mam kogo poprosić o wsparcie. Jednym nie mogę,
innym nie chcę, tymczasem spadające gwiazdy masowo tłuką się o krawężniki,
kruszą na chodnikach, pękając pod naprężeniem skamieniałych nawierzchni.
Dziwne. Ciebie też zdziwiło? Dlaczego śnieg ma ledwie
dwa wymiary, zamiast chociaż czterech? I kto powiedział, że nie powinien mieć
więcej? Instynktownie zaczynam rozumieć własne łzy – śnieg mógłby mieć więcej
wymiarów – mi trafił się ersatz dla ubogich! Wszechświat emituje tyle możliwości,
a śnieg płaski, jak nie przymierzając flądra.
Czyżby dla ubogich śnieg padał w wersji ekonomicznej,
zamiast Business Class?
Płaczę,liczę i rachuję, ile... łez? płatków? kasy?... potrzebuję.
OdpowiedzUsuńbogaty jestem - na zewnątrz bielusieńko...
Usuńusłane gwiazdkami, które w słońcu się mienią,
Usuńnic dodać, nic ująć
więc nie dodawaj. i nie ujmuj... proszę.
Usuńcóż pozostało? objąć? pojąć?
Usuńbogactwo (nie)możliwości
spróbuj - jak znajdziesz rozwiązanie, to się pochwal - proszę...
UsuńŚnieg niby płaski, ale za to niepowtarzalny w każdym płatku...
OdpowiedzUsuńto tylko niepotwierdzony mit - skoro rozpuszczają się, zanim się je skataloguje, więc kto to wie na pewno?
Usuń