środa, 13 stycznia 2021

Eko-erotyk (ekotyk?)

 

- Nie potrafię powiedzieć tak, żebyś zrozumiał, nie podejrzewając mnie jednocześnie, że jestem niespełna rozumu. Musisz sam zobaczyć!

 

Wygłosiła komunikat i poszła pewnym krokiem w stronę szklarni. Nie oglądała się za siebie – nie musiała. Jaki facet byłby zdolny odmówić kobiecie, słysząc obietnicę: Będę twoja tak, jak żadna dotąd kobieta na świecie…

 

Szła, lekko kołysząc biodrami, jakby nuciła w głowie piosenkę, kojarzącą się z pierwszą miłością, jak mickiewiczowski wóz zanurzony bez pamięci w nieskończoną zieleń stepu. Szedłem, czując zapach jej ciała, włosów, gorączkę niespełnienia. Z daleka zdawało się, że w szklarni coś się kłębi, kotłuje, bucha zielonością i lepi do szyb tęsknie, a może nawet zaborczo. Zupełnie, jak dzieci przyklejające nosy do okien, żeby szybciej od innych zobaczyć wujka z torbą prezentów, wracającą ze słodkich zakupów mamę, albo szczygła zjadającego zapodziane ziarnko słonecznika.

 

Uchyliła drzwi i wśliznęła się do środka, zostawiając buty przed wejściem. Wciąż ignorowała mnie, nie dając nadziei na słowo dialogu, czy dyskusję. Weszła i już. Irytowało mnie, jednak ciekawość zwyciężyła. Zsunąłem buty i jej śladem wszedłem do środka, zamykając za sobą szklane drzwi. Patrzyłem na rośliny. Wybujałe łodygi z gęstym listowiem, zdającym się być gładszym i bardziej miękkim od jedwabiu. Nieznana winorośl? Aksamitny bluszcz jakiego dotąd nie widziałem? Nie potrafiłem rozpoznać, ani nawet z grubsza zdecydować się, czy przypomina jakąkolwiek ze znanych mi roślin. Głupio trochę być takim laikiem, ale nie przyszedłem tu w celach botanicznego kształcenia.

 

Kobieta szła, głaszcząc liście, a one… łasiły się do niej, jakby chciały jeść z jej ręki! Rośliny wyraźnie ją rozpoznawały i otwierały się przed nią, tworząc tajemną ścieżkę, zdającą się być wyrąbaną w gęstwinie dżungli wprawnymi dłońmi tubylców. Wypustkami chwytały delikatnie włosy kobiety, czesząc ją, pieszcząc, lecz nie zakłócając kroku. Kobieta szła wciąż głębiej i głębiej, a ja za nią, omamiony, zachwycony i zdumiony nad miarę. Dawno już zapomniałem, gdzie jest wejście, a przede mną otwierały się ścieżki zaprzeczające geometrii szklarni. Szedłem głaskany po twarzy i nogach. Miałem wrażenie, że jestem rewidowany. Może rośliny traktowały mnie odrobinę bardziej podejrzliwie, niż najwyraźniej im znaną postać idącą przodem? Nie wiem kiedy, roślina wplotła w jej włosy kwiaty, nie wiem jakim sposobem rozpięła mi guziki koszuli. I wcale nie była to nieśmiała próba, z jaką podchodzi się do obcych, ale stanowcza, zdecydowana delikatność, jakiej spodziewać się można byłoby po kimś, kto doskonale zna ciąg dalszy.

 

Wreszcie kobieta stanęła i odwróciła się do mnie, uśmiechając się dość niepewnie. Roślina tańczyła wokół niej całej, wślizgując się pod sukienkę, oplatając ramiona, łydki, czy talię. Patrzyłem, jak urzeczony, kiedy jej sukienka znikała w niebycie, zdjęta zielonymi dłońmi tajemniczej rośliny. Była piękna. Ubrana w rosnące wciąż pożądanie, w nagość ustrojoną miękkimi liśćmi i kolorowymi kwiatami… Chciałem zrobić krok w jej stronę, żeby wreszcie dostać obiecane, jednak ja również schwytany byłem w otchłań roślinnej żądzy. Patrzyłem na własne ciało, już pozbawione odzieży. Nie wiem kiedy się stało, ale byłem nagi, opętany chaosem. Roślina nie znała wstydu, ani umiaru. Ja? Nie znałem jej, jednak uwierzyłem. Kobieta miała już obłęd w oczach i krzyczała ekstazę, od której kręciło mi się w głowie. Była piękna. Świat był piękny, a czas przestał oddychać.

 

Roślina oplotła jej piersi, jednocześnie pijąc ze źródła kobiecości. Wnikała wszędzie i brała bez oporu. Patrzyłem usychając, unieruchomiony nieskończonymi, zielonymi dłońmi. Delikatność dotyku była wystarczająco mocna, żebym nie był w stanie zrobić choćby jednego kroku. Już prędzej mógłbym położyć się w odmęcie tych ramion i zapomnieć się po kres zmysłów. Roślina chyba na to czekała, bo kiedy tylko poddałem się, kiedy pozwoliłem uwieść zmysły rozkoszy byłem już stracony. Jak przez mgłę usłyszałem krzyk kobiety – najpiękniejszy z krzyków, jakie potrafią wydać ludzie. Krzyczała spełnienie tak głębokie, jakby przedarło się na wylot przez jej drżące ciało. Patrzyła na moje pożądanie opętana szaleństwem nienasycenia, choć szczęście wprawiało w drżenie każdy nerw jej ciała.

 

Zerknąłem na siebie, czując, że dłużej nie udźwignę ciężaru oczekiwania. Byłem stracony. Mogłem żebrać tylko, żeby roślina nie porzuciła mnie gdzieś pomiędzy światem rozumu, a światem zmysłów. Obejmowana zielonymi dłońmi płeć pulsowała rytmem znanym od wieków. Tym samym, które zmienia chłopca w mężczyznę. Tylko raz, bo trudno powtórnie dotrzeć do pierwszej w życiu mety. Roślinie udało się to, przed czym rozum się wzdraga. W jej dłoniach znów byłem prawiczkiem. Raz i następny, a potem kolejny. Roślina była głodna, zbierała ze mnie wszystko, czego w sobie nie podejrzewałem. Brała, bezbłędnie odnajdując zaklęcia, jakich trzeba użyć, by zmęczony spełnieniem umysł podjął kolejny wysiłek i popadł z szaleństwo rozkoszy.

 

Krzyczałem? Zapewnie nie raz, a kiedy ostatecznie opadłem z sił i roślina pozwoliła mi na powrót rozumu… Leżeliśmy tuż obok siebie. Bez słów, bo emocje wciąż na nas grały pieśń drżących nerwów. Patrzyłem na kobietę wzrokiem zakochanego po uszy psiaka, a ona odwdzięczała mi się tym samym. Podała mi dłoń. Chwyciłem, jak tonący brzytwę. Roślina spijała nam pot z nagich, spełnionych jak nigdy ciał. Spazmy oddechu nieskończenie wolno przeradzały się w powolny sen śpiącego.

 

Kiedy się obudziłem… Roślina podała mi owoc. Wprost do ust. Ugryzłem. Sok rozlał się po mnie budząc wspomnienie nieodległe. Smak i zapach kobiety, z którą tu przyszedłem. Nie wiem, skąd wiedziałem, że to musi być jej smak, ale pewien byłem niezawodnie. Kiedy ona również ugryzła podany owoc, popatrzyła na mnie tak, że gdybym miał jakiekolwiek wątpliwości, teraz straciłbym je w okamgnieniu. Była moja. A ja jej. My zaś…

 

Roślina czesała nasze włosy i zdawała się być zajęta innymi sprawami. Na zewnątrz czekał na nas świat rozumu.

4 komentarze:

  1. Piękny opis - chyba można napisać-miłości. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przyroda jest piękna to ludzie spotworzyli piękno doszukując się sensacji i niegodziwości w akcie spełnienia.

      Usuń
  2. Adam i Ewa w raju.
    Piękny ten Twój erotyk, niezwykle sensualny...

    OdpowiedzUsuń