Pani zawładnęła moimi zmysłami bez reszty. Najwyraźniej
nie mieściła się we własnym ciele (nie, nie była kulą rozpychającą skórę od
wewnątrz - była tak pełna energii). Zapuszczała sondę ręki w czeluści olbrzymiej torby co chwila
i wyławiała z niej kartkę papieru zapisanego niemiłosiernie po wszystkich możliwych
stronach, potrafiła wyszperać długopis i korzystając z podkładki dłoni, oparcia,
lub szyby notowała zawzięcie pojedyncze zdania, żeby znów tę kartkę utopić w
torbie i po chwili zapolować na nią raz jeszcze. Pisała gdzie popadnie, gdzie
mogło się zmieścić coś jeszcze. Najwyraźniej napór złotych myśli był nie do
powstrzymania. W przerwach pomiędzy twórczym uniesieniem wyżymała czarne włosy,
albo gryzła je, jakby sprawdzała, czy pod wpływem myśli nie wyzłociły się
niepostrzeżenie. Wąchała własną pachę i szczypała się w pierś. Może nie
wierzyła, że żyć jej przyszło jeszcze dziś. Żeby zająć czymś język zawzięcie
żuła gumę, a oczy zwiedzały okolicę niby dwie spłoszone myszki. Nie sposób
wobec takiego rozbuchania pozostać śpiącym. Przyspieszyłem i ja.
Tytuł trafiony bardzo celnie.
OdpowiedzUsuńja trafiony jeszcze doskonalej.
UsuńWitaj, Oko.
OdpowiedzUsuńPonoć zawsze "da się robić <>, wystarczy się nie ograniczać":)
(bodajże złota myśl T. Edisona)
Pozdrawiam:)
W nawiasach miało być "coś", ale znikło i niewiele dało się z tym zrobić:)
UsuńPozdrawiam:)
trzeba poprosić Edisona o wsparcie. może być trudno, bo nie żyje nieborak. ale, kiedy się uda, to na pewno zrobi "coś". on też miał ADHD, tylko niezdiagnozowane.
Usuń