-
Wytrzymaj. Jeszcze trochę. Bądź dzielna – szeptałem głaszcząc
ją po głowie.
Po
twarzy płynęły jej łzy tak suche, że staczały się z policzków
bez śladu i kapały z brody wprost na podłogę z cichym trzaskiem.
Spadały w rytm drgań podskakującej miarowo głowy. Klęczała z
wypiętymi pośladkami, które rytmicznie atakował dobrze zbudowany
facet. Gryzła wargi, żeby nie rozpłakać się głośno. Nie
chciała przedłużać aktu, za który przecież zapłaciliśmy
sowicie. Chciała, żeby wreszcie zniknął ten, którego jutro nie
będzie w stanie nawet rozpoznać w tłumie. Żeby zniknął jak
najszybciej, a ona pójdzie do łazienki wyszorować się z jego
młodej obecności. Trzeci dzień z rzędu znosiła upokorzenia,
wypinając pośladki w stronę obcych mężczyzn trzymając mnie za
rękę i gryząc palce, albo wargi, a za nią stawał obcy tak, żeby
przynajmniej patrzeć na niego nie musiała.
Ja
trzymałem ją za rękę i dodawałem otuchy. Głaskałem po włosach
i szeptałem słowa otuchy, których żaden z tych mężczyzn nie był
w stanie zrozumieć. Przyjechaliśmy z daleka i kupowaliśmy ich
obecność. To bardzo krępujące dla nas, oni… gotowi byli przyjść
nie tylko dla pieniędzy. Albo wręcz zrezygnować z nich. Była
naprawdę atrakcyjną kobietą. Żadne z nas nie dopuszczało myśli,
że obcy może wejść w nią za darmo. Nie chcieliśmy długów, czy
niedomówień. Płaciliśmy za usługę, za to, żeby zrobił swoje i
poszedł bez słowa. Trzeci dzień z rzędu, za każdym razem inny
facet chwytał biodra mojej pani i zostawiał w niej nasienie. Teraz…
trzeba będzie poczekać. Testy leżały w szufladzie, jednak dzisiaj
było za wcześnie, żeby je wyjąć. Jeżeli nie uda się, za
miesiąc trzeba będzie przeżyć upokorzenie raz jeszcze w kolejnej
trzydniówce. Wytrzyma. Kobiety są silne, ale widzę w jej oczach
dramatyczne błaganie, żeby wreszcie było po wszystkim.
Długo
myśleliśmy. Jednym z pierwszych pomysłów było wynajęcie
surogatki, a ja miałbym stać się dawcą nasienia. Baliśmy się. A
jeśli dziewczyna poczuje rodzący się instynkt macierzyński i odbierze nam
dziecko? Nie pozwoli nam nawet zobaczyć dziecka, a każdy przyzna jej nie
tylko rację, ale i pochwali za decyzję. Później pomyśleliśmy,
że ona może stać się naczyniem na obce nasienie. Wieczory, duszne
od ciężkich myśli obrodziły pomysłem, żeby pojechać daleko od
domu, żeby zmniejszyć ryzyko przypadkowego spotkania w przyszłości
i zmniejszeniu wątpliwości poprzez rozmycie odpowiedzialności i
przekonania o hipotetycznym ojcostwie. Dlatego musiało być ich
przynajmniej trzech, w trzy dni, kiedy szanse na sukces były
maksymalnie duże. Więcej jak trzech nie chciało nam przejść
przez gardło, a i ta trójka wzbudzała w głowach protest i wielkie
niezadowolenie. Bała się. Żądała, żebym był blisko i trzymał
ją za rękę, żeby nie zostawiać jej sam na sam z dawcą. Też się
bałem. Jednak była to jedyna możliwość, żeby oszukać los.
Wszystko
przez geny. Kosmiczna niesprawiedliwość. Kochaliśmy się tak
bardzo, a nasze geny nie. Lekarz, który przekazywał nam wiadomość
czuł się bardzo nieswojo i wiercił się, czyszcząc okulary, albo
bawił się długopisem, żeby tylko nie patrzeć nam w oczy. A potem
ogłosił wyrok. Choć oboje jesteśmy zdolni stać się rodzicami,
to nasze potomstwo ma minimalne szanse na normalne życie. Tak małe,
że warto rozważyć adopcję, bądź „inne” rozwiązania. Kiedy
skończył mówić oboje straciliśmy głos. Coś w postawie lekarza
sugerowało, że mógłby nam pomóc zorganizować owo „inne”
rozwiązanie, ale uciekliśmy stamtąd przerażeni. Powtórzyliśmy
badania jeszcze dwukrotnie w innych ośrodkach, miastach nawet.
Strach był silny, jednak determinacja przywiodła nas do obcego
kraju i dzisiejszego aktu. Po wczorajszym i tym wcześniejszym.
Płakaliśmy dziś oboje, kiedy usłyszałem krzyk spełnienia najemnika.
-
Pieniądze leżą na blacie szafki w przedpokoju, idź już, proszę
i nie wracaj nigdy więcej – nawet głowy nie uniosłem, gdy
podciągał spodnie i zapinał zamek. Kiedy wreszcie stuknęły
zamykane drzwi popatrzyłem na kobietę. Była spocona, z rozmazanym
przez łzy makijażem i włosami w nieładzie, chociaż nie dotykał
ich nikt.
-
To dziś – szepnęła – Stało się. Nie pytaj skąd wiem, ale
jestem pewna. Kobiety wiedzą takie rzeczy. Po prostu.
Oj lubisz mocne sceny
OdpowiedzUsuńto jeszcze nie szczyt - są tacy, co potrafią pójść dalej i to więcej jak jeden krok.
UsuńPodobno czasami kobieta jest uczulona na nasienie swego męża...
OdpowiedzUsuńmoże trzeba skosztować przed ślubem?
UsuńNawet należy, ale to nie skutkuje wysypką, jednie niemożnością zajścia w ciążę...
Usuńwniosek nasuwa się sam - zapylić i poczekać na owocowanie, a dopiero potem zająć się ceremonią.
UsuńWow, odważny tekst! Nie boisz się trudnych tematów.
OdpowiedzUsuńboję się coraz mniej. z każdym rokiem łatwiej idzie.
Usuń