Od
dziecka miałem wrażenie, że czas coś kombinuje i nie można mu
wierzyć za grosz. Jego pozorna liniowość rozciągnięta po
cyferblatach, czy elektronicznych licznikach, to tylko pozór, rzecz
dla naiwnych, którym nie starcza odwagi, by patrzeć i myśleć. Kto
uwierzy, że czas jest taki pracowity, że zasuwa całą dobę i
powolutku wtacza kamień na boską górkę? Nie sądzę, by
ktokolwiek przy zdrowych zmysłach dał wiarę podobnej mrzonce.
Każdego dnia widać, że raz robota pali mu się w rękach i
wskazówki aż grzeją się, kłaniając się sobie w kolejnych
obrotach, a innym razem snują się po tarczy zegara, jakby się
pogubiły.
Czyli
nie. Nie może być liniowy i na pewno chwile zwątpienia miewa. Jak
każdy. Ciekawym świata dzieckiem będąc, podsłuchiwałem gderania
dorosłych, narzekania na pływy czasu i mądrości ludów rozmaitych
ukrytych w przysłowiach. Wyszło mi, że dniówkę czas stara się
odwalić mniej, lub bardziej rzetelnie, jednak nocami dzieją się
cuda. Zdarza się, że noc się kończy w okamgnienie między
zamknięciem a otwarciem oczu, albo dłuży się niczym norweskie
białe noce spod polarnego kręgu.
Las
rośnie nocą, grzyby i dzieci. Kot, będący jeszcze wczoraj puchatą
kulką, dziś zabił pierwszą mysz, a pies, który dopiero co
zabawnie przewracał się unosząc nogę na widok pierwszego lepszego
drzewa, dziś ma siwe wąsy i reumatyzm. Rodzice, nie dość, że
pierwszą randkę dawno już zapomnieli, to nawet ostatnie święta
zdają się być zamierzchłą historią pełną niedopowiedzeń, luk
wymagających uzupełnienia wyobraźnią. Ja? Absolutnie nie pamiętam
kiedy wyrósł mi pierwszy ząb, czy pryszcz, a pierwsza miłość
została tak wypolerowana fantazją, że zupełnie nie przypomina już
tej, którą była naprawdę.
Nie
jest możliwe, żeby te wszystkie drobne zapomnienia działy się w
blasku dnia. To MUSI DZIAĆ SIĘ NOCĄ. Niepostrzeżenie, nagłym
spazmem zegar zlicza miesiące zamiast sekund. Tyk i wczorajszy ból
staje się doskonale zasklepioną blizną, przyjaciel wzrusza
ramionami nie rozpoznając we mnie tego, z którym przewijał
kalendarze zdarzeń kilka lat z rzędu. Ech!
Postanowiłem
zaczaić się na tę niesforność czasu i schwytać ją, nim znów
mnie zaskoczy. Z wiekiem snu trzeba coraz mniej i coraz bardziej żal
chwil na letarg i bezczynność. Drzemałem w przeciągu dnia, noc
przeznaczając na łowy. Jak borsuk. Tylko mniej czujnie. Zatraciłem
instynkty i refleks, a wzrok przestał zaskakiwać przenikliwością,
obarczając niedostatkiem i dziurami. Mimo to ukrywałem się w
miękkim cieple ciemności na fotelu w rogu pokoju i wstrzymując
oddech patrzyłem w kierunku śpiących na parapecie podstarzałych
kaktusów, żeby na tle nieba schwytać nocnego rabusia.
Zmitrężyłem
sporo nocy daremnie, lecz ostatecznie się udało. Ostrożny był.
Subtelny. Cichszy, niż kocie skradanie na polowaniu. Położył się
na mnie miękko jak kurz w chwili nieuwagi i stamtąd parodiował
moje rozglądanie się w poszukiwaniu. Umiał wstrzymywać oddech
lepiej ode mnie, jednak, tak, jak podejrzewałem męczył się, gdy
trzeba było wytrwałości. On WOLAŁ trzask-prask! I w końcu nie
wytrzymał. Rzucił się naprzód ciągnąc mnie za sobą. Piszę
ostatkiem sił, bo mocno szarpnął. Daleko. Oparł mnie o szlaban na
krawędzi życia i porzucił na chwilę. Może odpoczywa, albo
zadumał się nad jakimś sobie tylko znanym paradoksem? Uśmiecham
się z tryumfem. Mam go! Teraz, kiedy wiem, zdychać trochę łatwiej.
Tylko schylić się i krok pod szlabanem… On? Wyraźnie nie spieszy
się. Zostaje po tej stronie. Patrzy kpiąco i zastanawia, czy tyłem
potrafi chodzić, albo na głowie. Trąca łokciem i brodą na
szlaban wskazuje. Polowanie skończone. Pora odpocząć.
Schwytać czas i ujarzmić go chociaż na miesiąc, tydzień, jeden dzień...
OdpowiedzUsuńNiejednemu to się marzy, od wieków. Bez powodzenia, jedyne, co możemy zrobić, to ułożyć sobie w głowie, przestawić tak, aby czas nie ranił, nie przerażał, nie pędził.
Marzy mi się, wycofać się gdzieś w bezkres, w przestrzeń. I mieszkać tam nie pamiętając jaki dzień dzisiaj i nie patrząc na zegar.
To jest możliwe i w końcu to mi się zdarzy.
zagonić drania do roboty. życie bez zegarka niektórym się udaje - niech i Tobie los sprzyja, skoro tego właśnie pragniesz.
UsuńA ja chyba wolałabym się wyspać, niż ścigać czas nocą...
OdpowiedzUsuńci, co cierpią na bezsenność o woleniu mogą zapomnieć.
Usuń