Dziewczę było ściśnięte garderobą tak, że przyglądałem się z podziwem,
jak też będzie oddychać. Płytko. Dżinsy kurczowo przytulały się do łydek i ud,
pasek wyprofilował talię osy, bluzeczko-bandaż ściskał niewielkie piersi –
szczęśliwie niewielkie, bo przy większym rozmiarze materiał musiałby puścić.
Dziewczyna o białych kostkach. Najwyraźniej krew aż tam nie docierała. Twarz
również cierpiała na niedostatek krwi i tylko czarne kreski flankujące oczy
stanowiły kontrast dla jednolitego tła. Znów zakwitły lipy i sukienki wyległy
na ulice, znak, że sezon na siniaczki znów nadszedł. Będę zerkał. Ilekroć się
zdarzy. Dopiero co oglądałem w autobusie brzuchacza topless, jak sapał w
maseczkę i pocił się, jakby zamierzał w trakcie jazdy zbić wagę przynajmniej do
ciężkiej. Na siedząco? Wiatr przebiega mi drogę i usiłuje poczęstować młodymi
liśćmi wierzby, ale na chininę nie czuję apetytu. Wróble kryją gniazda przed
głodem srok w gęstym listowiu drzew. Budowlańcy zza wschodniej granicy uczą
beton wspinaczki, a wiatr slalomu między nieistniejącymi wczoraj ścianami.
Chodnik usłany płatkami maków wygląda jakby przeszła procesja zielonoświątkowa.
A to ja przeszedłem… Albo dopiero mam przejść.
Taka młoda może sobie pozwolić na obcisłości, jeszcze nie wie, że przyjemniej swobodnie oddychać, ale moda rządzi.
OdpowiedzUsuńU nas pachną ostatkiem sił jaśminy, lipy jeszcze czekają.
jeszcze nie wszystkie lipy zakwitły - tylko te pochopne i niecierpliwe.
UsuńAle skąd sypie Ci się ten mak?
OdpowiedzUsuńz poboczy, ze skarp rowów, z trawników i nasypów kolejowych.
Usuń