poniedziałek, 1 czerwca 2020

Wzajemność domniemana.

Że stary? Ale chłop. A taki, to nie przepuści, bo i jak? Pani była młoda uporczywie, dość mocno wybujała w przepiękny sposób, nie dyskryminujący żadnej z osi. Nic dziwnego, że bluzeczka miała pewne kłopoty z dopięciem się na wysokości biustu, który swoimi gabarytami wzbudzał westchnienia pełne nieumiejętnie skrywanych nadziei.

Pani kołysała się lekko, poddając się falom niesionym przez tramwajowe szyny i wagon, odkładając się w końcu na jej ciele reagującym drobnym ruchem na odbierane impulsy. Pewnie i mój wzrok unosił się na tej samej fali, gdy surfowałem po grzbietach piersi ukrytych z wyraźną, zamierzoną niedbałością. Były prawdziwe? A skądże mógłbym wiedzieć! W moich oczach były i za możliwość ułożenia się na nich do snu gotów byłem pasek z emeryturą zastawić w lombardzie i kupić całą kwiaciarnię, żeby się wydarzyło.

Podobne myśli, rozkojarzały mnie wystarczająco, żeby tramwaj minął kilka przystanków bez znaczenia dla niniejszej opowieści, nim dostrzegłem, że pani ma zaimplementowaną bezpośrednią łączność z piersiami. Kabelek niczym czarna mamba wychylał się z domyślnego wąwozu pomiędzy wzgórzami, jak San wynurza się spomiędzy Bieszczadów i wspinał się trawersem na ekspozycję obojczyka, by ukąsić kobietę w uszy. Oba naraz! Pani zdawała się być zadowoloną z życia, więc chyba nie bolało za bardzo. Myłem uszy zupełnie niedawno, dlatego zaryzykowałem inwigilację werbalną, żeby sprawdzić, o czym mogą śpiewać pieśni piersi swojej nosicielce. Na twarzy pani kwitła satysfakcja spokojna i pozbawiona podtekstów. Cyborg z niezależnym zasilaniem podgrzewanym autonomicznym systemem wewnętrznym. Ciepłę baterie… trzymają dłużej.

Kolejny przystanek. Wagon zastygł w bezruchu, a mi aż oczy zaćmiło – biust będący przedmiotem studiów zadrżał dyskretnie, tknięty nerwem, po czym powtórzył cykl bezruch-drżenie-bezruch, ku mojemu zdumieniu i zachwycie. Nawet, jeśli były sztuczne, to ruch miały podszyty pięknem potrafiącym pochłonąć cała wilgoć z moich ust. Usychałem tęskniąc za źródłem mogącym mnie orzeźwić. Przeniosłem wzrok nieco wyżej, siewając oczu, które zdawały się być martwe, zamglone i nieobecne. Nieostre. Piersi przestały wreszcie drżeć, może dlatego tramwaj ruszył w dalszą podróż bez obawy, że interferencja drgań spowoduje katastrofę w ruchu drogowym.

- Cześć…

Wyszeptała pani, a ja tak bardzo chciałem, tak liczyłem, że się zdarzy niemożliwe, że kiedy się zdarzyło, musiałem zdyscyplinować zwieracz, żeby ze szczęścia nie popuścił. Błogość wlała się we mnie znienacka, jakbym był naczyniem próżnym, chętnym i podatnym na pływy. Zalało mnie uczuciami od stóp po czubek głowy z lekką rezerwą na pochłonięcie spodziewanej euforii. Byłem Bogiem. Przez tę jedną, niezbyt długą chwilę byłem. Każdym. Nawet tym zmyślonym w wytwórniach Disney’a. Bogiem płodności, młodości, miłości i wszystkich innych „ości” - nawet tych, których świadomości w sobie dotąd nie nosiłem. Chciałem zabrać ją gdzieś, gdzie mogłaby… gdzie my moglibyśmy…

- Przyjdę. Chętnie… Jeśli tylko naprawdę tego chcesz - Głos sączył się ambrozją w uszy, a ja nie mogłem uwierzyć we własne szczęście. Czyżbym nieostrożnie wszystkie swojej marzenia wygłosił nie wewnątrz głowy, a publicznie? I usłyszała na tyle wyraźnie, by mi odpowiedzieć? Byłem z niej dumny, że zdobyła się na odwagę w obliczu nieznajomego, który tak zuchwale wygłasza wyznania w tramwaju – Przyjdę, oczywiście, ale dopiero po południu, bo teraz muszę to i owo załatwić. Pasuje ci?

Kiwałem głową, a wraz ze mną połowa męskiej populacji w tramwaju. Wpatrzony w nią ledwie widziałem pozostałych – oni zapewne też nie ogniskowali wzroku na potencjalnej konkurencji. A jednak widziałem liczne usta układające się w krótkie… zbyt krótkie wyznanie: „tak”…

A potem, nagle, świat umarł. Zwieracz zacisnął się tak, że mogły minąć tygodnie, zanim wróci do normy;

- To pa, Kasiu, do zobaczenia. Całuję…

2 komentarze:

  1. Wow ale odważne. Fajnie, lubię takie teksty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie widzę tu odwagi. to, że faceci gapią się głodnym wzrokiem na kobiety, to chyba rzecz powtarzająca się każdego dnia, w każdym mieście świata. i nie tylko.

      Usuń