Poranne niebo pełne
tłustych, zaropiałych rozstępów, różowych blizn wyciętych nożycami dysz
samolotowych jątrzą się na niebie w skomplikowanych geometrycznych osiach,
dzieląc świat na przed i po. Ludzie naśladują niedźwiedzie i otłuszczają się
wciąż grubszymi warstwami izolacji chroniąc członki przed świeżym do bólu powietrzem.
Pomiędzy zamkniętymi straganami wiatr goni jakieś zapodziane paragony,
reklamówki próżne, bo prezenty dawno już zachwycają obdarowanych. Między kocimi
łbami otoczaki z lodu nabierają nieustannie nowych kształtów kopane przez
przechodniów raczej bez większego zaangażowania emocjonalnego. Marzną kwiaty i
kwiaciarki o rumianych policzkach. Gwiazdy powieszone na latarniach, jak niecne
rzezimieszki niegdyś. Psy w wyjściowych kamizelkach i robotnicy budowlani
rubaszni do krwi, z uśmiechem pełnym chmielu podążający komunikacją miejską na
miejsce namaszczenia teraźniejszości ich talentem. Słońce, niczym spierzchnięta
cytryna wychyla się ostrożnie spoza mgieł i oślepia urodą. Strach tylko
zachłysnąć się pięknem, bo wilgoć skostniała gryzie nawet zahartowane gardła.
Znowu śmiało mogę zaliczyć Twój tekst do poezji prozą:-)
OdpowiedzUsuńzaropiałe blizny? jaki poeta, taka poezja. bleee.
UsuńA kto powiedział, ze poezja to tylko kwiatki na łące i ckliwe westchnienia?
Usuńtak, tak - socrealizm też jest jedną z opcji twórczych.
UsuńW poezji zima jest piękna. W twoim choć również poetyckim opisie jest brutalnie prawdziwa. Określasz wszsytko takie jakie jest. Trochę brzydoty, trochę piękna i... zmarzłam czytając. Muszę się teraz ogrzać kubkiem gorącej herbaty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło na rozgrzanie :)
zmarzłaś? to cudownie - choć brzmi dziwacznie. o to mi chodzi pisząc, żeby słowa dotknęły wszystkich zmysłów.
Usuń