Zmierzch panował jeszcze nad kolorami i tłumił pochrapywania tych, którym dane było spać, kiedy kosy zaczęły flirt z porankiem. Psy rozmerdane ciepłą wilgocią niosły przepełnione pęcherze, ciągnąc za sobą zaspanych właścicieli. Wrony debatowały w koronie brzozy nad planem perspektywicznym, a choć horyzont krótki, to perspektywa wcale nie żałosna. Łuna ogrzewała jedną ze stron świata, a wszystko po to, by pomidory zarumieniły się wystarczająco, by skusić jakąś Ewę, czy Adama. Młodzież ze wschodnim zaśpiewem w uśmiechu bawiła się w berka, samochody mijały osiedle wpatrzone w główny nurt, wiodący do centrum, gdzie rynek, jarmark, tłum przeciskający się między straganami, grajkami, żebrakami wielu narodowości, malarzami owładniętymi wizją przyszłości, pijakami zachwyconymi nietrwałym kolorytem doznań, artystami sprzedającymi własne dzieła, bądź dusze. A ja wąchałem powietrze, które pachnie mi intensywniej, gdy kalendarz skłania się do zmian.
Przemierzać miasto z czujnym nosem to ciekawe doświadczenie, idąc za zapachami w dziwne miejsca można dojść.
OdpowiedzUsuńnos wie, co robi. potrafi wykryć to i owo.
UsuńLubię zmierzchową porę najbardziej, świt bym tez lubiła gdyby mi się chciało wstawać wraz ze słońcem.
OdpowiedzUsuńŁagodnej zmiany na lepsze życzę ✨
poranki są niezwykle klimatyczne.
UsuńSkąd ja znam ten obrazek, gdy pies ciągnie zaspanego gospodarza...
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego spełnienia marzeń w nowym 2022 roku!
każdy poranek pełen jest podobnych widoków - wystarczy je podnieść z chodnika.
Usuńwzajemnie.
Chciałem napisać, że kto rano wstaje i tak dalej... Ale to chyba samemu trza se wziąć...
OdpowiedzUsuńwięc weź. bez skrępowania.
UsuńKiedys wstawalam ze wschodem slonca, a potem wychodzilam z domu i jako pierwszy rzucal mi sie w nos zapach mroznego powietrza. W gorach lubie najbardziej zapach zywicy i trawy po deszczu. Usciski z ponurego Krakowa Oko :)
OdpowiedzUsuńodkłaniam się nie całkiem ponuro, bo uśmiechem pomalowałem dzień.
Usuń