Moja pani zafundowała mi kolejną, egzotyczną opaleniznę.
Czekały mnie ulotne miesiące świetlanych przyszłości, trwające najwyżej do
października. W życiu nie przypuszczałem, że PRZED będę jadał równie dostatnio.
Jednak w zamian wymagała niemało. Osierocony orgazm ulokowany w kosmosie doby, traktowała
pogardliwie, niczym jałmużnę. Pragnęła obudzić wszystkie piekła, przepoczwarzyć
się, odrodzić Afrodytą o milionie twarzy, budząc pożądanie, miłość maluczkich, brzęczących zachwyty gdzieś poniżej jej boskich kostek. Była zdeterminowana, gotowa
przyjmować nawet najbardziej nieśmiałą adorację świata i moje względy bez
końca. A ja, jak najzuchwalszy plemnik w ławicy przegranych, brnąłem ku
spełnieniu - Osiemdziesiąt sześć spragnionych współżycia lat rozchylało ku mnie zaróżowione
niewinności.
O rany Oko - czyżbyś był świeżo po lekturze "Spóźnionych kochanków" Wartona? 🤔
OdpowiedzUsuńWharton nie napisał lepszej powieści, niż właśnie ta. gdybym ja miał ustalić ranking, to "kochankowie" znaleźliby się na szczycie. dopiero z tyłu "w księżycową jasną noc", "franky furbo" i inne - dobre, ale nie dorastające do tej właśnie. jestem absolutnie zauroczony starszą panią i jej gołębiami. czytałem rzecz ostatni raz jakieś piętnaście lat temu.
Usuń"Spóźnieni kochankowie" to zdecydowanie nie moja bajka.
OdpowiedzUsuń"W księżycową jasną noc" jest świetna.
"Tato" też został mi w pamięci a czytałam dawno temu.
Dla mnie jednak mistrzostwo świata to "Ptasiek".
Ale facet napisał dużo pięknych książek. Szkoda, że to już koniec.
tak. mi w pamięci został nie tyle tytuł, co idea budowania gniazd. wszędzie, gdzie tylko przebywał. na barce, w mansardzie, w warsztacie stolarskim, czy gdzieś za wsią.
Usuń