niedziela, 22 marca 2020

Chłodne spojrzenie.


Wiatr zlizywał okruchy śnieżnej nieśmiałości z placu zabaw i kotłował się z resztkami nie potrafiąc ani bałwanka ulepić, ani choćby loda na patyku. Słońce przedzierało się przez chmury uparcie, lecz bez większych sukcesów. Przebiśniegi przebiły się nawet przez brak śniegu, a fiołki zgubiły swój aromat, ale udało się im ocalić kształt i kolor. Mosty trwały na swoim miejscu, a pejzaż starał się być konserwatywnym, chociaż tyle nowych budynków wdzierało się w szczeliny przeszłości, że dzisiaj Miasto nie było już wczorajszym. Tym, które pamiętałem, gdy jeszcze nie wiedziałem, że chcę pamiętać. Puste pejzaże, bezludne przestrzenie, które przecież miały być miejscem spotkań, a teraz są jedynie pasem startowym na którym rozpędza się wiatr. Mi również udało się rozpuścić nogi i powędrować tam, gdzie nikt nie czekał, ani nie spodziewał się, że mogę zaistnieć choć na chwilę. Starałem się jak mogłem, żeby nie zakłócać i nie naruszać, a przecież byłem. Dobrze jest zmierzyć Miasto własnymi krokami, kiedy nie trzeba ich liczyć, ani szukać uzasadnień.

4 komentarze:

  1. 'Przebiśniegi przebiły się nawet przez brak śniegu' - :)
    No podobno w górach posypało to tam by mogły się wykazać. O! i zatęskniłam za górami, tam była ucieczka która nie jest ucieczką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiosna Cię nosi? powodzenia. chętnie poczytam o kolejnej wycieczce. zima ledwie dyszy i nawet śnieg w górach już nie ten styczniowy, czy zeszłoroczny.

      Usuń