sobota, 14 marca 2020

Tęsknoty.


Słońce zeszło nisko, a mój cień popędził jak wesoły pies gdzieś na krawędź widoczności. Rozbrykany, szczęśliwy, że nic nie musi a może wszystko. Patrzyłem za nim, ale poleciał. Szczęścia nie można zatrwożyć komendą. Nie można mu nakazać. Ono jest z natury bezpańskie, beztroskie i rozbiegane tak, jakby miało z osiem rąk i setkę nóg. Cień dzisiaj taki właśnie był. Pewnie wróci do  mnie, gdy się wyszumi. Poopowiadać, wyżalić się, albo lizać rany, jeśli tam, w obczyźnie spotka go co złego. Na razie biegł, bo musiał. Patrzyłem wilgotnymi oczami, bo tak daleko patrzeć nie potrafię i łzawią z wysiłku.

Chciałem go przestrzec, żeby uważał, jak przebiega ulicami, ale śmiał się do mnie echami w wiatrach rozszarpanymi, że mu matkuję i pewnie jeszcze czapkę każę mu założyć, albo zapytam o chusteczkę do nosa. Chciałem… Naprawdę chciałem, bo to prawda. Matkuję mu, chociaż troszkę się tego wstydzę i ukrywam pod gderaniem i pozorami. Ale to prawda. Boję się o urwisa i o to, co wymyśli, więc staram się za nim nadążyć. Dzisiaj nie miałem żadnych szans.

Zanim krzyknąłem był już chyba na innym kontynencie – jak on przepłynął ocean, skoro pływać nie potrafi? Chyba nie potrafi, bo nie uczyłem go, a sam nie umiem, więc jak? Może koledzy mu pokazali. Mi nie pokazywali. Albo raczej pokazywali, tylko nie miałem odwagi naśladować. Za to cień nie boi się niczego nikogo. Widziałem, jak wspinał się na wielkie drzewo, które chwilę potem upadło na ziemię. Cień wbiegł na nie lekko, a kiedy przewracało się zgrabnie zeskoczył i łasił się u moich nóg, jakby chciał, żebym ja też biegał po zwalanych drzewach.

Dzisiaj chciałem poprosić mój odważny cień, żeby zaniósł wiadomość do kogoś, bo szybciej biega niż ja. No dobrze już, przyznam się – stchórzyłem i odwagi mi znów zabrakło, jak przy pływaniu. Chciałem, żeby pobiegł i wyznał komuś, że pragnę. Że czekam aż przyjdzie do mnie. Sam mógłbym przyjść? Zwieszam głowę. Mógłbym. Nawet próbuję czasami. Ale to nie to samo. Bo nie jest wszystko jedno. Bo kiedy się przychodzi, być może po to, żeby brać, a kiedy się poczeka, wtedy można tylko dostać. I to jest większa wartość niż zgoda na branie. A ja właśnie chciałem dostać, a nie otrzymać zgodę na branie. I ten mój cień rozchełstany, młody, zagoniony chciałem wysłać, żeby wymruczał tam, na miejscu, że bardzo czekam i wypatruję i słuchem się podpieram, licząc, że usłyszę jak idzie do mnie ta moja dobrowolność i ręce wyciąga, żeby ją przytulić i wziąć, bo sama przyszła i potrzebuje…

A teraz nawet krzyknąć nie zdążyłem, kiedy cień pozwiedzał już wszystko w okolicy i pognał w nieznane. Dopiero teraz widzę, że nie w tę stronę pobiegł, więc nie dałby rady przekazać nic. Nawet tego jednego słowa, które chciałem, żeby zaniósł. Może ono za ciężkie dla cienia? Zbyt obce? On chyba nie tęskni nigdy. Nie ma na to czasu. Bryka to tu, to tam i nie poświęca ani chwili na wątpliwości, tylko bierze w posiadanie zaborczo, bezwstydnie, a później porzuca równie łatwo jak brał. Tylko do mnie wraca czasami. Uśmiechnięty, pewny siebie. Zdobywca. Wraca, żeby pochwalić się zdobyczami, jeśli o nich pamięta. Często nie. Ale i tak jest szczęśliwy. Bo był, widział, brał i miał wszystko co w zasięgu jego łapek rozbrykanych. Żadnemu dziecku nie jest tyle dane, jak jemu, a dzieci też chcą wszystkiego, tylko nie dostają aż tyle.

Trudno. Poczekam aż wróci. Mój przecież. Wróci do mnie. Przyjdzie tak, jak chciałbym, żeby przyszła… On jeden wraca. Przychodzi. Nie trzeba nic – wystarczy poczekać, ale wraca. Bez żalu, lęku i uzasadnień. Wraca i jest. Tak zupełnie naturalnie, jakby nigdy nigdzie nie odchodził. Za dużo myślę, za dużo pamiętam. Może… Może pójdę jak mój cień?

Pójdę i powiem, że … Nie. Nie powiem. Pójdę i będę – jak cień. Bez uzasadnień, słów niedoskonałych i nie schowam się za moim cieniem. Po prostu będę. Wesoły jak cień i blisko.

Odwracam się plecami do cienia i idę, zanim zacznę znów myśleć i bać się i układać w głowie scenariusze, które nigdy nie kończą się zbyt dobrze, bo strach zaczyna pętać słowa i czas nadyma się jak ropucha… Pójdę i powiem, że zostawiłem cień, żeby być blisko, ale on pewnie przyleci sam. Nie pozwoli mi nacieszyć się w samotności. Sam wskoczy na kolana i poliże po szyi zanim ja nachylę swój szept do chętnego ucha. Nigdy nie protestowała, kiedy ją lizał, więc może i dzisiaj nie zauważy, że znów ktoś mnie wyprzedza. Na razie cień ma ważniejsze sprawy i zaciera za mną ślady. Żeby nikt nie trafił moją ścieżką. Widzisz, jakim egoistą Bóg go stworzył? Zupełnie jak mnie.


8 komentarzy:

  1. uczucia
    schowane głęboko
    płoną emocjami
    na podniebieniu
    skóry
    niecierpliwej
    nie biegnij
    zyskasz więcej
    kiedy poczekasz
    aż opadnie pył
    pierwszego oddechu
    zadyszki
    odsłoni się łąka
    zapachem
    otwartych drzwi
    do spacerów


    Tak mi się skojarzyło kiedy przeczytałam - piękno treści w Twoich literach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dostałem wiersz! piękny. dla mnie.
      niechybnie jest święto! podglądam kalendarz, ale nie kojarzę daty. nie szkodzi.
      dziękuję.
      potrafisz zaczarować świat w kilku słowach. ja usiłuję to robić zużywając masę słów i uważam, że Twoje są smaczniejsze. ale się nie zniechęcam - będę ćwiczył, aż Cie dogonię w urodzie słów.
      może spacer? wspólnie nazwiemy nienazwane? zapraszam.

      Usuń
    2. po literach
      skaczę
      łącząc je
      krokami słów
      czasem jak rosa
      lśniących
      na rzęsach liści
      odrosłych wiosną
      a czasem ciężkich
      kamieniami
      rzuconymi losem
      jesieni
      przemierz ze mną
      ścieżki
      wiedziony obrazami
      z wyobraźni
      twoich zdań

      Oko nie czaruj - ty jesteś urodzonym pisarzem. :-) Ale dziękuję za pochlebstwo dla próżności we mnie.

      Usuń
    3. Ajo! Jesteś urodzoną kobietą i pomijasz istotne w taki sposób, żeby mężczyzna nie zauważył.
      Jesteś dla mnie Panią Od Poezji - trudno mi znaleźć wiersze dotykające aż tak.
      ale nie zmieniaj tematu. Spacer? Po Mieście? Znam zakamarki, w których czas zasypia...
      (wiem, jestem kusicielem, może nawet pokusą, ale ostrzę sobie zmysły na taki spacer - skusisz się?)

      Usuń
    4. Spacer po mieście w dobie koronawirusa… hmmm…
      ale może namaluj go w opowieści. To się da z pewnością.

      Usuń
    5. za późno Aju. Już wklejona.
      Czytasz w moich myślach?

      Usuń
    6. Co niektórzy mówią, że mi się udaje czytać...

      Usuń
    7. więc teraz czytaj to, co napisane zgodnie z Twoim podejrzeniem (?), talentem (?), umiejętnością (?).
      nie wiem, jak nazwać owe zjawisko, ale skoro sprawdza się, to trzeba uważać... co się myśli, nie co się pisze...

      Usuń