Dziecko wszak! A
przecież wargi pełne chemicznej krwi, rzęsy doklejone takie, że można nimi
omiatać pajęczyny, brwi wyczesane, wystrzyżone i domalowane, gdzie natura
poskąpiła materiału. Spódniczka usiłowała skryć Myszkę Miki wymalowaną na
majtkach, ale chyba się poddała, bo Myszka bezczelnie zerkała na świat z
uśmiechem w tych warunkach niejednoznacznym. But uzupełniał wzrost, żeby hurtem
udało się przekroczyć metr pięćdziesiąt. Bluzka, którą wypchać mógł jedynie
obiad, bo na resztę trzeba było jeszcze odrobinę poczekać dopełniał obrazu.
Może nie do końca dopełniał, bo częścią składową tego zestawu w kilku wersjach
czerni (z wyłączeniem tła Myszki) uzupełniał plecak.
No właśnie!
Delikatnie indagując płeć piękniejszą dowiedziałem się, że taki plecak to
szykana, wrzód kalający kobiecość, szczególnie, kiedy but pilnuje wzrostu, a
spódniczka nie pilnuje cnoty. Dlatego nie – kategoryczne i bezwzględne. Nie
wspomnę o wzroku, którym zostałem obarczony, gdy wychyliłem się z sugestią, że
taki plecak, to wygoda, a torba, to utrapienie, które nawet próżnym będąc waży
ze trzy pudy. Wzrok był zdecydowanie wyższej kategorii wagowej, a pogarda i
niesmak w nim zawarty był tak gęsty, że można było je kroić na porcje, pakować
i sprzedawać w dawkach leczniczych, kolekcjonerskich, albo nawet czarnorynkowych.
Otóż dziecko do
spółki z Myszką posiadało plecak z logo… nie chcę powiedzieć, że była to
lilia, bo lilie tatuowało się całkiem niedawno prostytutkom, powiem więc, że to
nenufar samotny, odbarwiony i pozbawiony nurtu. Za to wypchany od środka, więc
rokujący nadzieje. Zawartość plecaczka pominę chrząknięciem. Nie zagląda się w
tornistry przesuwające się w plenerze ruchem jednostajnie nieokreślonym, chyba,
że ma się plenipotencje wynikające z… ekspresji lędźwi. Inaczej trzeba dysponować
mundurem, przed jakim wzbraniałem się skutecznie bez najdrobniejszego
uzasadnienia.
Dziecię
dysponowało monitorem wielkości pola golfowego dla drugoligowych szejków i
multikolorowymi, zapewne nie własnymi szponami tworzyło wiadomość tekstową.
Może z pamięci biblię cytowało? Albo podręcznik z przygotowania do życia w
rodzinie? Wychowany w szacunku dla tajemnicy korespondencji nie zgłębiałem
tematu. Wolałem postudiować detale fizjonomii modelki. Tknęło mnie, że dziewczę
(chyba niedorozwinięte) zamiast kolczyki w uszach nosić, powiesiło je w nosie,
na wargach i języku – wiem, bo działalność literacką wspierało językiem. Być
może konsekwentnie do czytania niezbędny był jej palec.
Monitor sapnął
zwrotnie – znak, że interakcja wystąpiła i oblicze zaczęło mienić się uczuciami
skrajnymi, raptownymi i szybkozmiennymi. Sapnęło dziewczątko, aż bluzeczka się
uniosła, żebym odnotował kolejny kolczyk – tym razem w pępku. Aż się bałem sarkazmu
w uśmiechu Myszki Miki i wolałem skupić się na młodej, eksperymentalnej hodowli
tatuaży. Chwilowo przedramię dawało jeszcze szanse na rozpoznanie rodzimej
karnacji, jednak stan ten mógł niebawem ulec zmianie nieodwracalnie.
Pazury pracowicie
tłukły Exodus na wirtualnej klawiaturze, a ja przesiadłem się ze wzrokiem na zwieńczenie
okazu. Włosy dopadł jakiś minimalizm i asymetria. Może fryzjer był niewidomy, a
dziewczę przechyliło się, żeby pogadać z kimś na sąsiednim fotelu? Faktem jest,
że jednostronnie dysponowała nie tyle włosami, co zarostem. Na moje oko góra
tygodniowym. Przynajmniej ja po tygodniu dysponuję podobnym, kiedy ogarnie mnie
niechęć do obróbki powierzchni niechętnie gładkich.
Kolejna
interakcja. Mimicznie dziewczę wyposażone było w mięśnie, jakich u siebie nie
podejrzewam nawet. Czytanie dostarczało tylu wrażeń, że z lubością oddałem się
obserwacji piegowatego oblicza usiłując rozszyfrować galopujące stadami emocje.
Trudny temat. Jak się okazało niebawem nie tylko dla mnie. Dziewczę również nie
nadążało z emocjami w trakcie czytania, gdyż zarzuciło proceder i niezwłocznie przeszło
do Księgi Liczb, które wybierało dwoma kciukami naraz. Że też jej się szpony
nie zaplątały, to cud. Monitor sposępniał i znieruchomiał. Słuchać było tylko
burczenie fizjologiczne, kiedy pchał w eter kolejne sygnały przywołania.
Wreszcie udało
się i odbiornik aktywował połączenie. I to jak! W wersji rozsiewczej, dostępnej
dla dysponentów aparatów słuchowych nie zabezpieczonych słuchawkami.
Szybkostrzelne komunikaty były gęsto nafaszerowane emocjami i tak soczyste, że
co bardziej pruderyjne staruszki mdlały, a mniej eleganccy panowie spoglądali z
podziwem starając się zapamiętać co trafniejsze fragmenty wiązanki. Oczywiście
żaden nie przyznał się, że dziewczątko dysponowało asortymentem im niedostępnym
i ekskluzywnym we własnej kategorii.
Tylko starszy
pan, nie do końca zorientowany w postępie technologicznym wybałuszył
bladoniebieskie ślepia na przyszłą niewiastę. Na jego obliczu szamotała się
chęć zrozumienia i rozpacz, że niestety znów nie udało się. Walczył ze sobą
niezbyt długo, bo w tym wieku czekanie nie jest opcją rozważaną na poważnie.
- Hę? Co mówiłaś panienko? Możesz
powtórzyć, bo nie dosłyszałem?
I jak tu się nie
roześmiać? Oblicze dziewczątka mogło zrekompensować wszelkie nieszczęścia.
Nawet te przyszłe.
Takie dziewczątka potrafią nie tylko starszych panów zaskoczyć i onieśmielić...
OdpowiedzUsuńkomunikacja miejska potrafi być doznaniem.
UsuńOj tam, oj tam, każdy musi jakiś bunt przejść.
OdpowiedzUsuńa niech przechodzi. to już nawet dziwić się nie wolno? za to opowiadanko wyszło eleganckie i rozrywkowe.
UsuńWizerunek Myszki Miki jest tak ponadczasowy, że nawet starsze kobitki nie gardzą. Najzabawniejsza mina starszego pana, właśnie sobie ją wyobraziłam.
Usuńtego, to ja już nie wiem - aż tak odważny, żeby starszym kobitkom pod spódnice zaglądać, to nie jestem. jak zresztą tytuł wskazuje, czego nie widziałem, to zmyśliłem.
UsuńTo jest w tym wszystkim najlepsze :)
Usuńże mi odwagi brak, czy, że zmyślam?
UsuńKiedyś Lolitki były zalotne i kokieteryjne, dzisiaj jakby bardziej odstraszające i intrygujące. Gratuluję wyobraźni i łagodności.
Usuńnowe nie znaczy gorsze. może to ja jestem zakamieniałym konserwatystą i postrzegam świat prehistorycznym spojrzeniem?
UsuńNo oczywiście, że można pozmyślać, nie każdy to potrafi.
Usuńpotrafi - co najwyżej jest mało wiarygodny. ale nałogowi zmyślacze tak mają, że muszą, bo byliby chorzy. w głowie dzieją mi się ciągi dalsze, to zapisuję, kolekcjonuję widzenia i wykorzystuję, kiedy zdarzy się okazja... i słuchacz.
Usuń...ale dlaczego odmieniasz nieodmienne?
OdpowiedzUsuńchyba nie zrozumiałem pytania.
UsuńO to "logiem" się rozbiłam.
Usuńrozumiem.
Usuńskoro ma Cię drapać, to poprawię.
Podrapana chodzę permanentnie, jako ta ofiara kociej przemocy domowej. To miło z Twojej strony, że chcesz mi ulżyć!
Usuńniewiele kosztuje, a skoro może pomóc, to nie jestem złośliwy. niech się goją rany.
UsuńPrzyjmuję z wdzięcznością.
Usuń