Na serdecznym
palcu nosił dwie obrączki. Obie złote, choć różne. Budziły pytania i
intrygowały pewien specyficzny gatunek kobiet. Tych zbyt odważnych i otwartych
nie wszelką nieformalność, kiedy tylko jawić się ona będzie cieniem jakości i
dobrego smaku. A tego nie można mu było odmówić. Mankiety starannie
wyprasowanej koszuli błyszczały niebanalnymi spinkami, a wypielęgnowane dłonie
zdawały się jednocześnie miękkimi, jak i mocnymi. No i wzrost, który zapewniał
komfort większości kobiet w wyborze obuwia na wielkie wyjścia i wyrafinowane
pozostania w zaciszu sypialni.
Był. To na ogół
wystarczało, choć oczami potrafił sięgnąć do zapięć staników nawet tych, które
usiłowały nie zwracać uwagi na ciekawość dyskretnie wychylającą się spoza
gęstych, ciemnych brwi i rzęs stalowym, ledwie zmiękczonym światłem otoczenia
wzrokiem. Gdy z lubością zaciągał się powietrzem, jego nozdrza zdawały się
sortować tło, żeby skonsumować każdą z kobiet z osobna, selektywnie, a
niektórym od własnych myśli miękły nogi, bądź wstyd wychodził na policzki
purpurą na podejrzenie, że to ich aromat tak go oszołomił.
Trzeba przyznać,
że pozwalał się uwodzić z wdziękiem. Nie był wybredny. Czasami tylko sprawdzał
kieszenie wełnianej marynarki zachowując drobne karteczki z numerem telefonu i
imieniem, wsunięte mimochodem gdy mijała go potrzebująca towarzystwa kobieta, a
w jej wzroku czytał zgodę na zdecydowanie więcej niż fantazjowanie. Ozdobny
człowiek często przydaje się towarzysko, choć to dopiero preludium, gdy
przybędzie odwagi.
Tym, którym
brakowało jej wspierały się alkoholem, licząc, że kilka kolejek pozbawi je
oporów i poniesie je ponad obawami ku wieczorowi pełnemu niezapomnianych
wrażeń, albo chociaż uwolni rozum z hamulców i powiedzie w autoerotyczną ekstazę.
Pięknoduch tymczasem kolekcjonował karteczki, westchnienia i szepty.
Konkurencja widząc beznadziejną sytuację wycofywała się oddając pole bez walki.
Nikt nie zorientował się, kiedy został jedynym męskim okazem na sali
wypełnionej kobietami.
Pośród chichotu
koleżanek któraś zamknęła drzwi na klucz. Inna zaczęła pokrzykiwać szukając
jedności pośród stada. Alkohol krążył wciąż szybciej i szybciej. A pięknoduch
dotykany coraz śmielszym wzrokiem poczuł spragnione dłonie na pośladkach,
policzkach, udach, wargach, wplątane we włosy dłonie nie umiały się wycofać.
Krzyknął, gdy poczuł dłoń zbyt intensywnie poszukującą jąder – do bólu aż.
A potem drugi
krzyk, już podszyty strachem, kiedy podarły mu koszulę rozdzierając ją
wielobarwnymi paznokciami. Guziki rozprysnęły się po okolicy, a on osaczony
gęstym, zdyszanym tłumem szarpany we wszystkie strony, rozbierany, popychany i
podszczypywany niemal do krwi nie umiał uciec z gęstniejącego kręgu pożądania.
Każda chciała mu wyryć inicjał na piersi, a kiedy spłynął pierwszą krwią skowyt
oprawców osiągnął apogeum.
Szaleństwo,
słodko-duszny zapach krwi mieszał się ze smrodem strachu i furią niewiast. Krwi
przybywało, pięknoduch jęczał i kulił się chowając przed ciosami twarz i
podbrzusze. Daremny trud. Kilka kopnięć w nerki i stracił świadomość osuwając
się pomiędzy nogi odziane w szpilki, którymi można byłoby przebić mu serce na
wylot. Drobne, powierzchowne rany zapłonęły i zakwitły czerwienią kryjąc skórę.
Nie był już piękny.
Nim emocje
przygasły był tylko drżącym ochłapem mięsa stygnącego na parkiecie.
Niekompletnym. Nadgryzionym i wyssanym z urody. Martwym. I tylko dwie obrączki,
które zsunęły się z serdecznego palca i leżały gdzieś nieopodal zdawały się
krzyczeć jak wyrzut sumienia:
- Był nasz. Zabrałyście nam to, czego nie
mogłyście dostać.
No cóż, zasłużył sobie...
OdpowiedzUsuńskoro tak mówisz...
Usuńniebezpiecznie zbliżać się do Ciebie, bo a nuż i ja zasłużę.
Takie stwierdzenie pada zwykle, gdy to kobietę coś podobnego spotka. A do mnie to rzeczywiście lepiej się nie zbliżać :D Masz szczęście, że nas dzieli cały wirtualny świat.
Usuńlubię odwracać takie toksyczne tematy.
UsuńZemsta jest rozkoszą bogiń...
OdpowiedzUsuńzazdrość napędzić może wiele działań.
UsuńPowiem Ci, że całkiem podobną historię napisało życie wokół mnie, tylko stado było nieco mniejsze.
Usuńi całe szczęście, bo mniejsze stado, to i rany mniejsze.
UsuńNo cóż panie wzięły wszystko na poważnie. Niepotrzebnie, nie był tego wart. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńpowodzenia w wyrażaniu uczuć pędzlem.
UsuńRozdrapany w drobny strzęp. A tak miło mogło być, mogły się nim nacieszyć, widać za dużo ich było. Nie podołał. :)
OdpowiedzUsuńa każda chciała więcej. nie udało się.
Usuń