Notariusz.
Telefon zadźwięczał nagle i
bez ostrzeżenia. Wykrzykiwał gorączkowe komunikaty, wymagające perfekcyjnej
koncentracji i podjęcia dramatycznych decyzji w niezwykle ograniczonym czasie. Spazmatycznie
wyprężonym markerem na piersiach i brzuchu sekretarki nakreśliłem nasieniem kluczowe
roszczenia.
Neofita.
Przymusił mnie, bym ukląkł i
w usta wepchnął mi wrzące, niezaspokojone pożądanie. Płakałem, wyłem rozpacz,
ale chwycił mnie krzepkimi dłońmi kowala, łapczywie wpychając w gardło paroksyzm
spełnienia. Kiedy wreszcie cofnął biodra, odgryzłem mu napletek, więc gdy
ochłonie, zostanie wyznawcą Judy.
Szatan.
Rozchyliłem pośladki, szukając
jaskini ukrytej w siodle przełęczy. Nie tej, którą oferowałaś niedzielnym
turystom, lecz tajemnej, dostępnej jedynie wytrawnym speleologom. Spuszczałem
się, a ty krzyczałaś ochryple, że nie zasługuję, że bez uprawnień eksploruję ścisły
rezerwat, że zmierzam ku piekłu.
Zlot
mecenasów.
Przyszli nagle, późną nocą, we
trzech, niczym mityczni królowie poszukujący objawienia niewinnej róży pośród
pustynnej gorączki. A każdy przyniósł w darze głód jednej z prymitywnych, zuchwale
wzwiedzionych perwersji. Uległam w gorzkich łzach, niewolna, spętana i bezradna
wobec zmasowanej przemocy.
Ofiara
binarnego świata.
Zaprosiłaś mnie na Lesbos,
żebyśmy bez skrępowania i wstydu mogły oddać się perwersjom, które tam kwitły w
cieniu dziewiczych zachwytów. Delikatnie obrałaś mnie z pozorów, opuszkami
palców mijając kolejne granice protestu. Wreszcie sięgnęłaś w dolinę ud i krzycząc
nienawiść zmiażdżyłaś mi jądra.
Czy to zbieg okoliczności czy taka antywalentynka?
OdpowiedzUsuńpisząc nie konsultuję treści z kalendarzem.
Usuńale podejrzenie brzmi nieźle.