Rzeczywisty problem sprowadza się do wypełnienia luk w pamięci organizmu, gdyż atawistycznie od urodzenia zawsze nim byłeś. Gdyby jednak degeneracja organizmu, choroby cywilizacyjne, bądź konwenanse skłoniły cię do przewlekłej diety wegańskiej, należy zastosować terapię szokową:
W trybie natychmiastowym odstawić brokuły, szpinak i pozostałe chwasty z osiedlowego trawnika.
Przeprowadzić detoks, permanentną dietą składającą się z tatara (śniadanie), surowej wątroby (drugie śniadanie), krwistego befsztyku (obiad), kaszanki (podwieczorek) i drobiu, względnie ryb na kolację.
Dla uniknięcia monotonii mięso białe (drób, schab) przeplatać goloneczką w piwie, jajecznicą suto okraszoną boczkiem, zawiesistymi sosami na żeberkach i rosołami na tłustej kaczuszce.
Dla wprawy zagryzać małe gryzonie.
Lubię i jadam szpinak i kaszankę, brokuły i wątróbkę, zioła i goloneczkę, chwasty i boczek. Czy można i wolno być pół-drapieżnikiem?
OdpowiedzUsuńnawet psy nauczyliśmy jeść kaszę i warzywa. wszystko wolno.
UsuńTerapie szokowe mogą źle się skończyć...
OdpowiedzUsuńbrak terapii też nie jest rozwiązaniem.
Usuń