Wystarczyło wyjść na otwartą
przestrzeń, żeby wiatr złapał mnie za gonady i sprawił, że mniemanie o wątpliwej
urodzie kawek przeżyło niespodziewaną metamorfozę. One, siedząc pośród nagich
gałęzi drzew prezentowały się nad podziw statecznie i znosiły napór zimnego
powiewu z godnością. Ja? Kuliłem się, oszczędzałem ciepło, a z kubatury
bezwzględność natury ścierała płoche myśli, wątpliwości i cywilizacyjną
beztroskę. Wyleczony z niepamięci wspomniałem górskie wyprawy, kiedy dla
zachowania równowagi musiałem brnąć pod wiatr w takim nachyleniu, że
wystarczyłby moment ciszy, by upaść na twarz i dotkliwe się okaleczyć. I to bez
myśli samobójczych. Zarost zesztywniał mi na policzkach i tylko czekał, aby okryć
się szronem lodowych igieł, a uszy napompowane wietrzną muzyką doznały
objawień, jakich nie da się odtworzyć klawiszami elektronicznego pianina. Panny
szczuplejsze niż zwykle na szczudłach opakowanych w elastyczne materiały brodziły
pośród asfaltowych brzegów rzek miejskich trotuarów. W zatokach autobusowych
pulchne, miękko-bawełniane pośladki kokosiły się w nieco cieplejszym klimacie dresowego
opakowania, oczekując na transport w łagodniejsze okolice. Nad Rzeką skłębiły
się baloty chmur, zderzając się bez końca, niczym stado niesfornych baranów. Leszczynowe
łozy zaroiły się od miękkich gąsienic, wierzbowe kotki nadal tkwią w uśpieniu,
czekając, aż słońce cierpliwie wygłaszcze ich stęsknione wiosny grzbiety. Turkusowe
skarpetki utknęły w beżowych adidasach, nie dorastając do skraju wydartych
dżinsów, przez co bladość kostek zdawała się być już śmiertelnie niebezpieczną,
mimo młodego wieku.
Te wiatry nauczą nas latać niebawem, bo takie balety wykonuję czasami, że niewiele do lotu mi brakuje.Czasami zastanawiam się, czy lepiej łapać się drzew czy znaków drogowych?
OdpowiedzUsuńjotka
okropne zauważenie. ostatnio TV pokazywała TIRa, który zatrzymał się na barierach wiaduktu. masakra!
Usuń