wtorek, 22 lutego 2022

Potęga nauki.

 

Obudziłem się z przeświadczeniem, że coś mnie ominęło. Niepokój rósł, choć pora barbarzyńska, jednak na dworze służby pielęgnowały osiedlową zieleń, kosząc trawniki. Czyli jednak! Zimowa wegetacja roślin stała się faktem. I efekt cieplarniany nie jest jedynie wymysłem nawiedzonych naukowców! Poszedłem sprawdzić. Faktycznie. Zastępy zbrojne w sprzęt profesjonalny, traktory, kosy spalinowe i detaliczny sprzęt analogowy – łopaty, grabie i szczotki pruły radośnie i bezkrytycznie, wycinając coś spod krawężników i żywopłotów, na których wciąż trwał zimowy pokarm dla ptaków. Obok leszczyn, które tylko największy optymista gotów nazwać drzewem obudziły się srebrzyste klony i na potęgę kwitną wiśniowym ogniem, aby ocieplić szaro-betonową otchłań czymś pełnym życia. Starsze panie toczą w dłoniach kule pomarańczowe, albo cytrynowe i chyba grzeją ręce, albo wspominają czasy słodsze i bardziej przychylne ich kobiecym ciałom. Ktoś biegnie, jakby chciał dogonić przyszłość, psy abordażem zdobywają przyczółki na pniach drzew i znaczą je własnym ciepłem, kolonizując wszystko, co w zasięgu wzroku. Wiatr lepi do chodników paprochy porwane gdzieś daleko i usiłuje siłą nauczyć je miłości do tutejszej ziemi.

4 komentarze:

  1. Ja też poszedłem sprawdzić. U mnie zero globalnoociepleniowych zjawisk... Jeśli nie liczyć parasola zapomnianego przez kogoś na przystanku.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie również zero ciepła i brak słońca. Nie dość, że wieje lodowato, to co jakiś czas zacina deszczem, a chmury ołowiane zasnuły pole widzenia na przedwiośnie.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widać wiatr musi zimę wydmuchać. wypchnąć za morze.

      Usuń